Na ostatnim posiedzeniu Komitetu Ministrów Rady Europy podjęto decyzję o przywróceniu pełnego członkostwa Rosji w Radzie. Równocześnie Rosja zadeklarowała, że będzie opłacać składkę członkowską.
W kwietniu 2014 r. Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy pozbawiło Rosję prawa głosu w reakcji na przyłączenie Krymu. W odpowiedzi Rosja bojkotowała sesje plenarne Rady, a w 2017 r. zaprzestała wnoszenia wkładu finansowego do jej budżetu.
Projekt rezolucji przywracającej Rosji pełne prawa członkowskie w Radzie Europy został zgłoszony przez Francję i Niemcy, które szczególnie zabiegały o powrót Rosji do tej struktury europejskiej. Świadczy o tym fakt, iż posiedzenie Rady poprzedziły dwustronne rozmowy pomiędzy ministrami spraw zagranicznych RFN i Federacji Rosyjskiej. Po tym spotkaniu rosyjski minister Siergiej Ławrow zadeklarował, że nie jest intencją Rosji wychodzenie z Rady Europy, dodając jednocześnie, że jego kraj będzie wywiązywał się z zobowiązań wynikających z członkostwa w Radzie, również finansowych.
Niemiecki minister Heiko Maas oświadczył z kolei, że dobrze się stało, iż Rosja pozostanie w Radzie Europy, co „również stworzy milionom Rosjan możliwość ochrony ze strony Europejskiego Trybunału Praw Człowieka”. Podobną opinię wyrażają niektórzy działacze na rzecz praw człowieka twierdząc, iż zawieszenie bądź pozbawienie członkostwa Rosji w Radzie „mogłoby przynieść katastrofalne skutki dla społeczeństwa obywatelskiego”.
Z kolei szef polskiego MSZ Jacek Czaputowicz wskazuje na „konieczność zapewnienia dostępu organów monitorujących prawa człowieka do wszystkich terytoriów państw członkowskich, także tych nielegalnie okupowanych lub anektowanych”. Jak łatwo się domyślić, chodzi tu o Krym i Donbas. Do tej pory polskie władze alergicznie reagowały na wszelkie wizyty polskich polityków na Krymie oskarżając ich o przyzwolenie na aneksję półwyspu przez Rosję. Teraz już będą mogli swobodnie tam podróżować po to, by sprawdzać, czy komuś nie dzieje się tam jakaś krzywda.
Na decyzję w sprawie Rosji w jednoznaczny sposób zareagowano na Ukrainie. Minister spraw zagranicznych Pawło Klimkin nie wziął udziału w ministerialnej sesji delegując jedynie swojego zastępcę. Wydał też oświadczenie wyrażając opinię, iż decyzja podjęta przez jego europejskich kolegów oznacza uznanie za normę wszystko to, co Rosja uczyniła do tej pory.
– Jeśli niektórzy ludzie w Europie w odpowiedzi na szantaż Kremla chowają swoje głowy w piasek, to bardzo szybko nic nie pozostanie z Rady Europy i tym samym z wartości europejskich – napisał Klimkin na Facebooku.
Rada Europy powstała w 1949 r. Obecnie należy do niej 47 państw europejskich z wyjątkiem Białorusi. Status obserwatora mają Japonia, Kanada, Meksyk, Stany Zjednoczone oraz Watykan. Jednym z ważniejszych celów działania Rady jest ochrona praw człowieka, demokracji i rządów prawa oraz walka z nietolerancją.