Adam Bodnar wysłał list do Konstantego Radziwiłła. RPO zwraca uwagę na złą jakość jedzenia podawanego pacjentom polskich szpitali. Chce, aby standardy dotyczące diety zostały zapisane w Karcie Praw Pacjenta.
Najwyższą dzienną stawkę żywieniową w Polsce (27 zł) ma Szpital Specjalistyczny w Skawinie. To jednak wyjątek na mapie, ponieważ pacjenci chorzy na nowotwór otrzymują tam płynne odżywki, których koszt pokrywa szpital. Ale nie brakuje również takich placówek, gdzie wynosi ona niecałe 5 zł. Co piąty polski pacjent jest niedożywiony. Brakuje sztućców, brakuje pielęgniarek, które dokarmiałyby pacjentów niesamodzielnych, niezdolnych samodzielnie przyjąć posiłek.
Według szpitalnych rozkładów jazdy (śniadanie w godzinach 6.00-8.00 rano, obiad w samo południe i kolacja o 16.00) – wczesnym popołudniem pacjent ma zjeść ostatni posiłek i wytrzymać do rana. Porcje są skąpe i często niesmaczne – na śniadanie i kolację pacjenci dostają jajko lub parówki z dwiema kromkami chleba, a na obiad zwykle zmiksowaną pulpę z mięsa i ziemniaków z marchewką. Bywa, że posiłki są zimne. I chociaż formalnie od 4 lat szpitale mają obowiązek oceny stanu żywienia każdego pacjenta przyjmowanego na oddział, w praktyce ten przepis nie działa. Wiele szpitali po prostu jest zbyt biednych, by zapewnić żywienie na odpowiednim poziomie.
Problem nie jest nowy, w 2009 NIK opublikowała raport pokontrolny z 12 szpitali – żaden nie żywił właściwie swoich pacjentów. Kolejni rzecznicy praw obywatelskich alarmują o tym od lat. Ministerstwo zwykle wykręca się odpowiedziami o tym, że nie da się ustalić jednego obowiązującego standardu, gdyż różne dolegliwości wymagają wdrożenia różnych diet. Zapewne taką samą odpowiedź usłyszy Adam Bodnar.