Site icon Portal informacyjny STRAJK

Ruszył proces dziennikarzy Reutersa aresztowanych w Birmie

fot. twitter.com

W grudniu 2017 w Rangunie 31-letni Wa Lone i 27-letni Kyaw Soe Oo zostali aresztowani i oskarżeni o upublicznianie tajnych dokumentów sił bezpieczeństwa. Dziennikarze nagłaśniali zbrodnie na ludności Rohingja. Dziś startuje ich proces po 6 miesiącach przesłuchań przedsądowych.

Dziś i jutro aresztowani za naruszenie tajemnicy państwowej dziennikarze będą mieli szansę publicznie opowiedzieć swoją wersję wydarzeń od momentu zatrzymania. Nie przyznają się do winy. Twierdzą, że wykonywali po prostu swoją pracę, działając w interesie społecznym, a to gwarantuje im wolność prasy.

Rzecznik birmańskiego rządu Zaw Htay twierdzi, że sądy w jego kraju są niezależne i że proces, który potrwa kilka tygodni, odbędzie się z poszanowaniem demokracji. Przesłuchani mają zostać świadkowie z jednej i drugiej strony. Istnieje jednak podejrzenie, że sam akt zatrzymania był pułapką, zastawioną na reporterów przez służby bezpieczeństwa.

Jeden ze świadków przesłuchanych w kwietniu, kapitan Moe Yan Naing zeznał, że jego przełożeni kazali zorganizować prowokację: przekazać jednemu z reporterów – Wa Lone sfabrykowane dokumenty, aby mieć pretekst do uwięzienia dziennikarzy. I tak się stało. Obaj mężczyźni zostali zgarnięci przez policję (funkcjonariuszy, którzy ich zatrzymywali, nie znali wcześniej z widzenia) zaraz po przekazaniu puli sensacyjnych rzekomo dokumentów od anonimowego informatora. Policjant, który przyznał się głośno do prowokacji, został na rok osadzony w więzieniu za naruszenie dyscypliny zawodowej – miał bowiem rozmawiać z rodziną zatrzymanego dziennikarza i pomóc im uniknąć przeszukiwania domu.

Od czasu zatrzymania reporterów Agencji Reutera już ponad 700 tys. ludzi (czyli połowa żyjących w Birmie muzułmanów) uciekło z zamieszkiwanego przez nich regionu Rakhine do sąsiedniego Bangladeszu.

Exit mobile version