Trwa 16 dzień strajku głodowego pielęgniarek w szpitalu nr 3 w Rybniku. Na początku kobiety głodowały rotacyjnie, ale w obliczu braku reakcji ze strony szpitala, trzy dni temu przeszły do protestu ciągłego. Wczoraj przyszło pierwsze wypowiedzenie.
Michał Sieroń, rzecznik szpitala, zapowiedział, że nie będzie już żadnych negocjacji, rozpoczęła się seria zwolnień. – Sytuacja wpływa na destabilizację pracy szpitala. W najbliższych dniach do konsultacji w związku trafią kolejne zwolnienia, taka jest procedura – mówił w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim”. W tej chwili, jak wyjaśnia Sieroń, szpital sprawdza dokładnie, „które z pań brały udział w proteście”.
Pielęgniarki, zrzeszone w Związku Zawodowym Pracowników Bloku Operacyjnego Anestezjologii i Intensywnej Terapii, domagają się 400 zł podwyżki; szpital zaproponował im 30 zł. Zdesperowane pielęgniarki podjęły najpierw rotacyjny strajk głodowy – każda z nich głodowała 2 dni, potem na 2 dni szła na zwolnienie, a potem wracała do pracy na dyżur, co pozwalało na utrzymanie ciągłości pracy szpitala i planu wykonywanych operacji. Jednak w obliczu obojętności władz szpitala postanowiły przejść do protestu ciągłego, co – w wyniku stanu głodujących pielęgniarek – uniemożliwiało im pracę na oddziale. Wtedy rozpoczęły się represje. Otwartym pytaniem pozostaje to, czy bez zwalnianych specjalistek szpital będzie w stanie normalnie funkcjonować.
– Nie chce mówić o tym, czy mamy już podpisane jakieś umowy czy nie, ale nie zwalnialibyśmy ludzi, gdybyśmy nie mieli planu B – mówi Sieroń i zaznacza, że już pierwszego dnia strajku rozpisano konkurs na stanowiska protestujących kobiet. Jednak, zdaniem Wiesławy Frankowskiej, przewodniczącej Związku Zawodowego Pracowników Bloku Operacyjnego Anestezjologii i Intensywnej Terapii, nie ma żadnych chętnych do pracy za głodowe stawki. – Niestety w sytuacji, gdy od dawna na stronie internetowej szpitala wisi informacja o tym, że chcą zatrudnić pielęgniarkę instrumentariuszkę i chętnych nie ma, zwalnia się kobietę z wyższym wykształceniem, dobrego fachowca. Autobusów pań, mogących nas zastąpić, nie ma – mówi.