Site icon Portal informacyjny STRAJK

Ryszard Petru „wraca do gry”. Sam się namaścił na twórcę zjednoczonej opozycji

facebook.com/RyszardPetru

Nie został liderem opozycji, przegrał walkę o przywództwo w partii, którą sam zakładał – a mimo wszystko Ryszard Petru nadal wierzy w swoje posłannictwo. W poniedziałek w samo południe rozpoczął prezentację „planu Petru”.

Zwolennicy opcji liberalnej, którzy zachowali jeszcze jakieś nadzieje związane z byłym liderem Nowoczesnej, muszą czuć się rozczarowani – „plan Petru” okazał się rozwiniętą wersją sloganu „Zjednoczona opozycja”, który rozbrzmiewał na marszach KOD-u, potem na protestach w sprawie sądów i który powraca w wypowiedziach polityków. Po raz kolejny dowiedzieliśmy się, że trzeba odsunąć PiS od władzy i w tym celu potrzebna jest współpraca wszystkich – od lewicy do PSL-u.

Plan Petru nie ma być przy tym nową partią, tylko stowarzyszeniem, na gruncie którego ma być toczona dyskusja o programie dla szerokiej opozycji. Najwyraźniej do Petru dotarło, że drugi raz nie uda mu się wylansować jako lider „świeżej”, „innowacyjnej” formacji w kontrze do PO, ale nie uśmiecha mu się rezygnacja z roli jednej z gwiazd antyPiS-u. Jakie więc będą punkty wyjścia do dyskusji o programie? „Dynamiczny i zdrowy rozwój gospodarczy”, „służba zdrowia skupiona na pacjencie”, efektywna polityka rolna, edukacja w duchu tolerancji, niezależna energetyka. Czyli nic nowego. Być może największym sukcesem Petru jest zauważenie, że w programie powinien znaleźć się także „realny wzrost płac osiągany przez odejście od modelu taniej siły roboczej”. Tylko jak to pogodzić z neoliberalnymi zapatrywaniami samego Petru na gospodarkę?

Sposób postępowania Ryszarda Petru bardzo trafnie skomentował na Twitterze Mateusz Mirys z Zarządu Krajowego Partii Razem.

Exit mobile version