Site icon Portal informacyjny STRAJK

Są na pierwszej linii walki z koronawirusem, codziennie ratują życie. Ale ich zarobki trudno nazwać godnymi

fot. wikimedia commons

Ratownicy medyczni w czasie epidemii są na wagę złota? W teorii tak. W praktyce ci, którzy ratują ludzkie życie, nadal nie mogą liczyć w Polsce na adekwatne do odpowiedzialności wynagrodzenie. Ani w zaniedbywanej przez lata publicznej służbie zdrowia, ani w chwilowo niedziałających normalnie placówkach prywatnych.

W rozmowie z portalem money.pl ratownicy nie kryją rozgoryczenia. – Dziękują nam wszyscy, klaszczą nam wszyscy, ale nikt nie zaproponuje nam sensownych warunków pracy – mówi jeden z nich.

Ogłoszeń z ofertami dla ratowników jest na portalach internetowych bardzo wiele. Większość jednak oferuje zatrudnienie w oparciu o umowę śmieciową („inną niż umowa o pracę”). Stawki za ratowanie ludzkiego życia z reguły nie przekraczają 20-30 zł za godzinę, chociaż zdarzają się realnie jeszcze niższe. Jedno z ogłoszeń, z warszawskiego Mokotowa, przewiduje 20 zł brutto za godzinę, w zależności od dyspozycyjności. W Rybniku za pracę w transporcie międzyszpitalnym ratownikowi z ponad trzyletnim stażem dają 31 zł brutto, jeśli stażu nie ma – stawka spada do… 30 zł brutto. Dodatkowo ogłoszeniodawca, spółka Pro4Med sp. z o.o., zastrzega, że ratownik ma być jednoosobową firmą. Z kolei Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu oferuje ratownikom 22 zł za godzinę, w niedziele i święta stawka rośnie o 3 zł.

Nieco większe zarobki oferuje warszawski szpital Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Kto może wykazać się dwuletnim stażem pracy na SOR lub w pogotowiu, ma szansę zarobić 50 zł za godzinę i jeszcze dostać umowę o pracę. Ale to raczej wyjątek, zarówno jeśli chodzi o zarobki, jak o formę zatrudnienia. Poznańskie pogotowie ratunkowe w rozmowie z money.pl informuje, że proponuje takie płace, na jakie je stać, a przedstawiciele stacji przyznają, że rotacja wśród pracowników jest duża.

Przed koronawirusem ratownicy mogli liczyć na bardzo zbliżone stawki, co pokazuje choćby to ogłoszenie ze szpitala w Oświęcimiu, opublikowane w lipcu ubiegłego roku z maksymalną stawką 23 zł za godzinę pracy. Pracownicy na prowadzonych przez siebie profilach na Facebooku nie mają złudzeń: „gdy to wszystko się skończy, znowu o nich zapomną” – piszą redaktorzy strony Ratownictwo Medyczne Wspólna Pasja.

Jak wygląda podczas epidemii praca w pogotowiu ratunkowym? Opowiadał o tym na antenie TVN 24 Michał Fedorowicz, pracownik pogotowia na warszawskim Grochowie. – Poniedziałek – dyżur 24-godzinny, wtorek – wolne, środa – dyżur 24-godzinny, piątek – 24 godziny kolejnego dyżuru, potem przerwa 12-godzinna i kolejne 36 godzin dyżuru. Czy to jest mój wybór? Tak. Czy jest taka konieczność? Tak. Dlaczego? Bo część ratowników jest na kwarantannie, bo część ratowników dostała nakaz pracy w jednym miejscu pracy, chociażby w szpitalu – podsumowywał. Dodał, że maski ochronne musiał nabyć samodzielnie.

Serwis wynagrodzenia.pl wylicza, że mediana zarobków w zawodzie ratownika wynosi w Polsce 3610 zł brutto miesięcznie. 25 proc. wykonujących ten zawód nie dostaje jednak nawet 2900 zł.

Exit mobile version