72 lata temu Armia Czerwona wyzwoliła niemiecki obóz zagłady Auschwitz. Miejsce, które stało się symbolem największych zbrodni nazizmu – zamordowano tu ponad milion ludzi, realizując w praktyce jego ludobójczą ideologię. W momencie wyzwalania obozu było tam jeszcze około 7 tysięcy więźniów skrajnie wycieńczonych głodem i chorobami. Radzieccy żołnierze przynieśli im nie tylko wolność, ale i życie. „My, dzieci, siedziałyśmy wystraszone na pryczach i patrzyliśmy na nich. Atmosfera strachu bardzo szybko się rozładowała, bo dostaliśmy od nich ludzkie jedzenie. Smak pajdy chleba z margaryną i kubek gorącej kawy z mlekiem zapamiętałam na całe życie” – wspominała jedna z więźniarek.
Dwa lata temu ówczesny minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna powiedział w Polskim Radiu, że obóz wyzwolili Ukraińcy. Wypowiedzią tą wywołał skandal dyplomatyczny oraz fatalnie pogorszył i tak dramatycznie niedobre stosunki miedzy Polska a Rosją. Nie trzeba ani w Rosji mieszkać, ani jej specjalnie lubić, żeby pojąć, że tym jednym zdaniem obraził miliony obywateli Rosji i Ukrainy, których przodkowie walczyli w szeregach Armii Czerwonej w czasie II wojny światowej. Nie dlatego, że Rosjanie są zazdrośni o jakieś symboliczne zabieranie im zwycięstwa, tylko dlatego, że przez całe dziesięciolecia istnienia i Związku Radzieckiego, i Rosji nikt nigdy nie śmiał wartościować milionów żołnierzy Armii Czerwonej ze względu na narodowość. Do zrozumienia tej prostej prawdy potrzeba niewiele – minimum wyobraźni, szczypta kindersztuby i choćby śladowego poczucia przyzwoitości.
Schetyna w następnych dniach nie tyle się tłumaczył z tej wypowiedzi, ile próbował ją nieco zmiękczyć, nie wycofując się oczywiście ani na krok ze swoich tekstów kompromitujących go jako ministra spraw zagranicznych. Nikt poważny nie miał wątpliwości, że to nie było ani przejęzyczenie, ani pomyłka wynikła ze zmęczenia. Historyk z wykształcenia, jakim jest Grzegorz Schetyna była całkowicie świadomy faktu, co powiedział, do kogo i co z tego wyniknie.
Rok temu Grzegorz Schetyna został nowym przewodniczącym Platformy Obywatelskiej. Powiedział wówczas: „Platforma reprezentuje wartości tak bliskie ludziom: wolność, szacunek do drugiego człowieka, poczucie bezpieczeństwa i zaufanie”. Na kolejnych protestach opozycji i marszach KOD Schetyna wiele mówił i pouczał o wartościach, przyzwoitości i przywiązaniu do zasad.
Niezależnie od tego, jak oceniam Schetynę jako lidera jednej z największych partii opozycyjnych, nie może mi jednak wyjść do dzisiaj z głowy wspomnienie, jak na grobach milionów ofiar Zagłady zrobił sobie spektakl polityczny. Może za łatwo sięgam po rosyjskie analogie, ale nie potrafię nazwać obecnego zachowania Schetyny inaczej niż konstatując, że „walajet duraka”.