Główny Urząd Statystyczny obliczył, w jaki sposób są zatrudnieni Polacy. Okazuje się, że rynek pracy wciąż w Polsce wygląda źle.
Pracujący na umowach czasowych, czyli tzw. śmieciówkach, to 27,7 proc. zatrudnionych. To oznacza, że deklarowane przez władzę sposoby i wola walki z tą formą zatrudnienia nie przynoszą wciąż wymiernych skutków.
27,7 proc to 3,5 miliona osób – pozbawionych praw emerytalnych, opieki zdrowotnej i w przyszłości niemal pewnych klientów opieki społecznej. Ofiarami tej formy wyzysku są niemal po równo mężczyźni i kobiety. Tych pierwszych jest 51,6 proc., drugich – 48,4 proc. Okazuje się też, że tłumaczenia przedsiębiorców, że sami pracownicy o to proszą, że jest tak wygodniej i korzystniej dla zatrudnionych, okazują się nieprawdziwe wobec faktów. 64,4 proc. zatrudnionych na śmieciówkach tłumaczy, że podjęli tę formę zatrudnienia, ponieważ nie są w stanie znaleźć pracy stałej. Jedynie 18 proc. zgadza się na to z własnego wyboru, 9 proc. pozostaje w okresie próbnym i stąd tak skonstruowana umowa, a 8,6 proc odbywa staż lub przyuczenie do zawodu.
Badania GUS potwierdzają kontrole Państwowej Inspekcji Pracy, która po kontrolach przeprowadzonych w 2015 roku skonstatowała, że przepisy, mające w założeniu przeciwdziałać zatrudnianiu na umowę śmieciową i zachęcać do zatrudniania na etat, w praktyce są skonstruowane w taki sposób, że pozwalają na dowolne interpretacje, które generują nowe problemy w miejsce starych.