Site icon Portal informacyjny STRAJK

Sondaż: 49 proc. chce odejścia Morawieckiego z powodu taśm

Premier Mateusz Morawiecki/Wikipedia Commons

Prawie połowa ankietowanych uznała, że premier Mateusz Morawiecki powinien podać się do dymisji po tym, jak prasa ujawniła nagrania z jego skandalicznymi wypowiedziami o Polakach. On sam nie poczuwa się do odpowiedzialności. Tymczasem opozycja zapowiada złożenie wniosku o odwołanie szefa rządu.

“Rzeczpospolita” opublikowała wyniki sondażu, wykonanie którego zleciła ośrodkowi SW Research. Respondentom zadano pytanie: “Czy premier Mateusz Morawiecki powinien podać się do dymisji po opublikowaniu nagrań z afery podsłuchowej?”. 48,8 proc. ankietowanych odparła twierdząco i jest to największa grupa odpowiedzi. Odsetek przeciwników ustąpienia premiera wyniósł 27 proc.

Za dymisją Morawieckiego opowiadają się raczej mężczyźni (51 proc.) niż kobiety. Największą grupą wiekową chcącą ustąpienia premiera są osoby powyżej 50 lat (58 proc.). Domagają się tego też najczęściej respondenci z wyższym wykształceniem (53 proc.).

Wypowiedzi Morawieckiego nagrane w restauracji “Sowa i Przyjaciele” pochodzą z czasów, gdy był on prezesem banku BZ WBK i doradcą premiera Donalda Tuska, i wywołały oddźwięk z powodu swojego antyspołecznego charakteru, wyrażającego pogardę dla podstawowych materialnych potrzeb szerokich mas obywateli. Bankier Morawiecki dał się poznać jako wielbiciel Angeli Merkel za jej umiejętność “obniżania oczekiwań” społecznych, sugerował też, że dla gospodarki najlepsza jest wojna i kiedy ludzie “zap…ją za miskę ryżu”. Przekonywał, że reklama jego banku okazała się skuteczna, bo “ludzie są tacy głupi”, w rozmowie telefonicznej obiecywał pieniądze WBK dla syna posła PiS Ryszarda Czarneckiego, chociaż wiedział, że ów niczym na nie nie zasłużył.

W tym kontekście zaskakuje nieco fakt, że w sondażu SW Research zwolennicy odejścia premiera najbardziej przeważają w grupie osób o dość wysokich dochodach  – powyżej 5000 zł netto (56 proc.). Uboższa część społeczeństwa okazała się dla Morawieckiego bardziej wyrozumiała, mimo że to w nią najbardziej uderzały nagrane kpiny, na które sobie pozwalał, siedząc w elitarnym lokalu w otoczeniu innych krezusów.

Sam premier lekceważy sprawę taśm i nie poczuwa się do winy. – Z prywatnych starych rozmów wyciąga się nieuprawnione wnioski. Oczywiście, język jest nieformalny. Ale byłem wtedy osobą prywatną, nie byłem politykiem – powiedział w wywiadzie dla RMF FM. Zaprzeczył też temu, jakoby partia rządząca zastanawiała się nad odebraniem mu stanowiska: – Pogłoski o rekonstrukcji [rządu] są wyssane z palca.

Sytuację skandalu wokół Morawieckiego zamierza tymczasem wykorzystać opozycja. Grzegorz Schetyna oświadczył, że Koalicja Obywatelska złoży w sejmie wniosek o odwołanie szefa rządu. – Nie może być premierem Polski ktoś, komu udowodniono kłamstwo. Nie może rządzić ktoś, kto mówi >>ludzie są tacy głupi, że to działa<<” – wyjaśnił Schetyna.

Grzegorz Schetyna/Wikimedia Commons

Jego dalsze uzasadniania brzmiały jednak mało wiarygodnie. Oświadczył, że nagrane słowa Morawieckiego mówiły “o każdym z nas – o pielęgniarce, o kierowcy ciężarówki, nauczycielce, sprzedawcy, u którego robimy zakupy. Wszyscy są dla niego głupi, każdego można oszukać, wykorzystać i wykiwać. Jak trzeba gardzić Polakami, żeby tak o nich mówić? (…) Premierze Morawiecki, to że jesteś od ludzi bogatszy nie znaczy, że jesteś od nich lepszy”.

Trudno potraktować to “egalitarne” przesłanie poważnie. Brzmi ono raczej śmiesznie, ponieważ afera wokół taśm z “Sowy…” wybuchła od ujawnienia klasistowskich wypowiedzi osób związanych z partią Schetyny.

Exit mobile version