Site icon Portal informacyjny STRAJK

Sprawa fermy z Sidłowa: Powiatowy Lekarz Weterynarii wyjątkowo wyrozumiały

fot. flickr.com

Jak widać cierpienie kurcząt, które aktywista Otwartych Klatek nagrał ukryta kamerą, nie znalazło współczucia u kontrolujących. PLW w Strzelcach Krajeńskich nie dopatrzył się nieprawidłowości. Stwierdził tylko, że zwierzęta nie powinny być zabijane na oczach innych. Nie miał natomiast zastrzeżeń co do metod selekcji.

fot. publicdomainpictures.net

Przypomnijmy: na Fermie Drobiu Magdalena Lisiak w Sidłowie obrońca praw zwierząt zarejestrował ukrytą kamerą m.in. „uśmiercanie najsłabszych kurcząt uderzeniem o metalowy element wyposażenia lub wiaderko, wybieranie ze stada padłych zwierząt oraz pomoc w obracaniu się kur żeby mogły zaspokoić swój nienaturalnie duży apetyt”. Początkującemu pracownikowi kazano przy tym „wysyłać na rzeź” zwierzęta „tak samo jak robił to Adolf Hitler” – bez litości.

Po nagłośnieniu sprawy i złożeniu 14 czerwca zawiadomienia do prokuratury przez stowarzyszenie Otwarte Klatki, na fermie wdrożono kontrolę. Teraz jest pusta. Kurczaki jednak mają tam wrócić.

Krzysztof Węgrzyn, powiatowy lekarz weterynarii w Strzelcach Krajeńskich, nie stwierdził, by doszło do znęcania. Musi mieć naprawdę mocne nerwy skoro nie poruszyło go rozbijanie kurcząt o metalowe wiadro i porównania do nazistowskich obozów koncentracyjnych wygłaszane z dumą.

– Na skontrolowanej fermie obowiązują prawidłowe procedury uśmiercania i selekcji drobiu. Wszystkie dokumentacje zostały sprawdzone i nie stwierdziliśmy żadnych nieprawidłowości. Ferma, z której pochodzi materiał filmowy, jest obecnie pusta. Kolejna kontrola ma zostać przeprowadzona ponownie po wstawieniu kurczaków – stwierdził Powiatowy Lekarz Weterynarii w rozmowie z dziennikarzami „DGP”. – Kurczaki powinny zostać zabrane do osobnego pomieszczenia i dopiero tam może nastąpić ogłuszanie. Czynność ta dokonywana musi być przez człowieka odpowiednio przeszkolonego w tej materii. W tym przypadku pracownicy postąpili nieprawidłowo, ponieważ uśmiercali zwierzęta bezpośrednio na hali.

Otwarte Klatki podtrzymują swoje stanowisko, iż doszło do aktów znęcania się nad zwierzętami.

– Selekcja zwierząt musi mieć jakąś podstawę. Film pokazywał, że była ona kompletnie arbitralna. Co więcej, zwierzęta były zabijane na hali. Naszym zdaniem doszło do naruszenia art. 33 ust. 1a ustawy o ochronie zwierząt – stwierdził mecenas Zbigniew Krüger  współpracujący ze stowarzyszeniem.

Exit mobile version