Otwarte Klatki przekazały „Dziennikowi Gazecie Prawnej” materiały filmowe ze swojego ostatniego, 6-tygodniowego śledztwa na Fermie Drobiu Magdalena Lisiak w Sidłowie. Obrońcy praw zwierząt zapowiadają, że film posłuży jako materiał dowodowy – ponieważ mają plany aby złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.

fot. flickr.com

Przez 6 tygodni jeden z pracowników przychodził na fermę z ukrytą kamerą. To, co zarejestrował posłuży do zawiadomienia o znęcaniu się nad zwierzętami.

„Uśmiercanie najsłabszych kurcząt uderzeniem o metalowy element wyposażenia lub wiaderko, wybieranie ze stada padłych zwierząt oraz pomoc w obracaniu się kur żeby mogły zaspokoić swój nienaturalnie duży apetyt” – to tylko niektóre praktyki, które udokumentował.

Uśmiercano w niehumanitarny sposób już 1-dniowe kurczęta: te, które miały problem z ruszaniem się i zamknięte oczy.

– On już dawno powinien być ubity. Patrz, ile już paszy zjadł, jaki duży urósł – mówił praktykantowi uwieczniony na filmie pracownik pokazując chore pisklę. Za chwilę skręcił mu kark.
Kiedy zakamuflowany obrońca praw zwierząt próbował pomóc kurczakowi mającemu problemy z jedzeniem, inny pracownik stwierdził: – Tak jak Hitler do Oświęcimia wysyłał, tak samo ty tu wysyłasz.

Nienaturalne tuczenie reszty kurczaków, które przeżyły pierwotną selekcję powodowało, że kurczaki już po 4-5 tygodniach osiągały masę zbliżoną do finalnej, potrzebnej do przeznaczenia na mięso. Powodowało to u nich ciężkie choroby i utratę możliwości ruchu.

– Na fermie doszło do wielu naruszeń przepisów o ochronie zwierząt. Mamy do czynienia z zabijaniem zwierząt, które jest przestępstwem, jeżeli nie jest dokonywane zgodnie z warunkami określonymi w ustawie o ochronie zwierząt – powiedział mediom reprezentujący Otarte Klatki Zbigniew Krüger z kancelarii Krüger & Partnerzy.

– Czynność uśmiercenia zwierzęcia może mieć miejsce przez podanie środka usypiającego przez weterynarza. W przypadku udokumentowanym na filmie zwierzęta są zabijane w sposób okrutny, poprzez uderzenie lub zdeptanie. Prawdopodobnie dokonuje tego pracownik fermy – stwierdził adwokat.

Potwierdził, że można tu mówić o znęcaniu.

Niestety los zwierząt gospodarskich nada pozostaje ludziom obojętny. Nie są tak skłonni do obrony praw tych zwierząt, jak do obrony praw zwierząt domowych lub dzikich.

– Wśród wszystkich przestępstw przeciwko ochronie zwierząt jedynie 10–12 proc. dotyczy zwierząt gospodarskich. Skazania, do których dochodziło przed sądami, związane były głównie z niehumanitarnym uśmiercaniem lub z dokonywaniem tej czynności przez osoby do tego nieuprawnione. Nie znam wyroków skazujących za niezapewnienie dobrostanu zwierząt. Taka sytuacja nie wynika bowiem z chęci skrzywdzenia zwierzęcia. To dzieje się raczej przy okazji prowadzenia przedsiębiorstwa, więc możemy mówić jedynie o zamiarze ewentualnym przestępstwa, który uniemożliwia orzeczenie kary – powiedział Dawid Karaś ze stowarzyszenia Ekostraż.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…