Z wielkiej chmury mały deszcz – tak kończy się głośna swojego czasu sprawa oskarżenia uczestników Marszu Równości w Częstochowie o znieważenie symboli narodowych. Śledztwo zostało umorzone.
Pierwszy w historii Marsz Równości w Częstochowie 8 lipca 2018 r. oburzył środowiska prawicowe z racji samego faktu, że się odbył – a tym bardziej dlatego, że zakończył się w odległości 150 m od Jasnej Góry. Już po zakończeniu wydarzenia poinformowano, że jeden z uczestników pielgrzymki Rodziny Radia Maryja, która przebywała w mieście w tym samym czasie, złożył na policję zawiadomienie w sprawie możliwego znieważenia symboli narodowych. Aby pokazać konserwatywnym katolikom, że PiS stoi po ich stronie, minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński uznał za stosowne odnieść się do sprawy na Twitterze i zapewnić, że prokuratorzy odpowiednio zajmą się osobą, która odważyła się nieść na demonstracji transparent z orłem na tęczowym tle.
Policjanci zareagowali i w twej sprawie będzie zawiadomienie do prokuratury o znieważenie i profanację symboli narodowych. https://t.co/LyEMPlqA45
— Joachim Brudziński (@jbrudzinski) 8 lipca 2018
Uczestnik marszu, który tak oburzył prawicowych komentatorów, przed sądem jednak nie stanie. Częstochowska prokuratura powołała do sprawy biegłego z zakresu heraldyki, który orzekł, że podczas parady niesiono transparent, a nie flagę Polski zgodną z ustawą o godle, barwach i hymnie RP. Przypomniał także, że ustawa zawiera postanowienie, iż „dozwolone jest umieszczanie na przedmiotach przeznaczonych do obrotu handlowego godła lub barw Rzeczypospolitej Polskiej w formie stylizowanej lub artystycznie przetworzonej”.
Prokuratura Rejonowa Częstochowa-Północ, umarzając na tej podstawie śledztwo, spodziewała się zażaleń, gdyż zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa wcześniej płynęły do niej od różnych osób (chociaż akurat nie od ministra Brudzińskiego, jak podaje częstochowska „Gazeta Wyborcza”). Wpłynęło jednak tylko jedno i to pocztą elektroniczną, do niewłaściwego adresata – Sądu Okręgowego w Częstochowie. Na wezwanie prokuratury do uzupełnienia braków, tj. przesłania zażalenia w formie pisemnej, z podpisem skarżącego – nie było odpowiedzi.
To zatem definitywny koniec sprawy „tęczowego orła”. Latem wywołała ona odpowiednie wzmożenie w prawicowych mediach i internecie i najwyraźniej takie było właśnie jej znaczenie. Choć oczywiście wypada się cieszyć, że uczestnicy marszu niosący tolerancyjną wersję godła nie będą musieli spędzać czasu w sądach, tłumacząc się ze swoich intencji – jak swojego czasu autorki logotypu Polki Walczącej.