Kilkunastu aktywistów Greenpeace w poniedziałek rano powiesiło na budynku Ministerstwa Środowiska wielki baner z napisem „Stop dewastacji, czas na ochronę” i karykaturą ministra środowiska. Akcja została zorganizowana jako protest przeciwko polityce leśnej ministra Michała Wosia. Na miejscu interweniowała policja, która zatrzymała aktywistów.
W poniedziałek, około godziny 6 rano, 15 aktywistów Greenpeace weszło na dach budynku Ministerstwa Środowiska. Chwilę później rozwinęli na budynku wielki baner z napisem „Stop dewastacji! Czas na ochronę” oraz karykaturalną podobizną ministra środowiska Michała Wosia wycinającego drzewo. Na Twitterze działacze wyjaśnili, że domagają się od ministra Wosia objęcia ochroną wszystkich starych polskich lasów. Krytykują go także za niedostateczną ochronę przyrody. Zwracają uwagę, że od blisko 20 lat nie powstał w Polsce żaden nowy park narodowy, a kolejni ministrowie środowiska dawali zielone światło na eksploatację cennych przyrodniczo drzewostanów w miejscach, które były planowane do objęcia ochroną.
,,Minister środowiska nie może być wykonawcą biznesplanu leśnych baronów. Obowiązkiem rządzących jest ochrona naszego wspólnego dobra, jakim jest przyroda. Potrzebujemy ministra, który słucha głosu nauki i społeczeństwa, a nie bossów leśnego koncernu. Ministra, który w obliczu kryzysu klimatycznego i ekologicznego potrafi stanąć po stronie ludzi i przyrody, a nie tych, którzy resztki tej cennej przyrody eksploatują i niszczą dla władzy i pieniędzy” – mówi Marta Grundland, koordynatorka kampanii leśnej Greenpeace Polska.
Protest zakończył się po około 3 godzinach, na skutek interwencji policji. Funkcjonariusze zatrzymali 15 aktywistów – 11 osób zeszło z dachu w wyniku negocjacji, wobec czterech pozostałych policjanci użyli siły. Wszyscy zatrzymani zostali przewiezieni do jednostek policji, gdzie prowadzone były wobec nich dalsze czynności, pod zarzutem „naruszenia miru domowego”. To kolejna taka akcja Greenpeace w ostatnim czasie. 23 lipca aktywiści wykleili trocinami napis „Nie tnijcie!” na siedzibie dyrekcji Lasów Państwowych. Wyjaśnili, że przywiezione przez nich wióry pochodziły z wycinek w Puszczy Piskiej. Jest to kolejne z miejsc, w których, według nich, ,,działania szefostwa koncernu leśnego doprowadziły do degradacji przyrody i w praktyce udaremniły utworzenie tam planowanego od kilkudziesięciu lat parku narodowego”.