Site icon Portal informacyjny STRAJK

Strach + beznadzieja = nienawiść

Solomon Bali, źródło: facebook.com

Media, także społecznościowe, na całym świecie obiegł niedawno krótki klip wideo, na którym grupa zamaskowanych obywateli Bułgarii ubrana w stroje mające przypominać wojskowe, nielegalnie zatrzymuje obcokrajowców przekraczających granicę tego kraju w niedozwolonych miejscach. Zatrzymani w trybie, jak określają to animatorzy tych incydentów, „obywatelskiego aresztowania”, najprawdopodobniej uchodźcy z Syrii i Iraku, są maltretowani. Te szokujące wydarzenia komentuje, specjalnie dla Portalu STRAJK – Solomon Bali, bułgarski działacz społeczny, szef najstarszej żydowskiej organizacji w Bułgarii, tamtejszego oddziału B’nai Brith.

[blocktext align=”left”]To nie Bułgarki i Bułgarzy, tylko ten niewydarzony gang zwany elitą polityczną, wywrócił naturalne, humanitarne i oczywiste dla każdego przytomnego człowieka postawy, do góry nogami. Nieustanne dywanowe bombardowanie społeczeństwa propagandą strachu i katastroficznymi wizjami, które miały być rezultatem przyjęcia uchodźców odniosły w końcu efekt. A stało się tak dlatego, że społeczeństwo żyje zakleszczone pomiędzy strachem i bezradnością z jednej strony i kompletnym brakiem perspektyw z drugiej.[/blocktext]Jak można doprowadzić społeczeństwo do takiego stanu? Jak to możliwe, że jakieś szemrane, nieformalne grupki dokonują „aresztowań obywatelskich nielegalnych imigrantów”, a ich działania mogą cieszyć się pewnym społecznym poparciem?

Najważniejszymi elementami są tu beznadzieja i bezradność. Okoliczności, w których ludzie nie mają żadnych, ale to żadnych perspektyw na jakąkolwiek poprawę swojej tragicznej sytuacji bytowej, rodzą permanentną obawę o jutro i nieokiełznany strach, który można w dowolnie patologiczny sposób eksploatować politycznie. Jak pisał klasyk, gdy rozum zasypia – budzą się demony. Tę frazę można uzupełnić transponując ją na sytuację w Bułgarii – gdy państwo abdykuje, jego funkcje zaczynają przejmować kryminaliści.

Czy to oznacza, że wszystko to dzieje się po prostu z biedy?

I tak, i nie. Dokonywanie tego rodzaju generalizacji jest niemoralne i niebezpieczne. Bułgaria nigdy nie była przesadnie bogatym krajem. Owszem, bieda jest tu dziś fundamentalną patologią, która można traktować jako podstawę dla wielu innych, ale nie może to być, w żadnym wypadku, moralnym usprawiedliwieniem. Na świecie jest wiele państw biedniejszych od Bułgarii, a mimo to podobnego ciężaru gatunkowego upadek socjalno-kulturowy się tam nie rozgrywa. To jednak tylko fragment całości. Incydenty, które miały miejsce w związku z tzw. „spontanicznymi zatrzymaniami” tudzież „obywatelskim aresztowaniem”, to sprawa trochę bardziej zawiła i wieloaspektowa.

Czy można jakoś po kolei wymienić przyczyny tego dramatu?

Zacznijmy od państwa. Aby można było kogoś wobec czegoś rozliczyć konieczne są punkty odniesienia, zwłaszcza prawne. Jeśli ich nie ma, lub istnieją wyłącznie teoretycznie, nie ma właściwie o czym mówić. I to właśnie jest sytuacja, którą możemy dziś obserwować w Bułgarii w sprawie uchodźców. Bułgarski system prawny w ogóle nie przewiduje takich kategorii jak „areszt obywatelski”. Te haniebne incydenty, z których nagrania obiegły świat to nic innego, jak bezwzględnie nielegalne, bezprawne, kryminalne działania. Naruszone jest nie tylko ustawodawstwo bułgarskie, ale i prawo międzynarodowe, którego państwo nasze jest sygnatariuszem.

W obszarze polityki i administracji nie ma miejsca na próżnię. Jeśli tylko państwo abdykuje z jakiejś swojej funkcji, natychmiast pojawi się struktura, która je zastąpi. Oczywiście, stanie się to zazwyczaj w patologiczny sposób. W tym wypadku państwo zawiodło na co najmniej kilku frontach. Z jednej strony bułgarska granica praktycznie nie istnieje. Nikt jej realnie nie ochrania. Można się wybrać w rejony graniczne z Turcją i tam wystarczy grzebnąć w dowolnym żywopłocie, by natychmiast wyciągnąć zza niego, za uszy jakiegoś uchodźcę, imigranta, czy innego nieszczęśnika.

Z drugiej strony państwa nie ma również w interiorze czy przygranicznych regionach. Mówimy tu o bułgarskiej prowincji, o do tego stopnia opustoszałych obszarach, że, mówiąc szczerze, tam nawet nie bardzo było komu do niedawna zauważyć, że „państwa nie ma”. Ci, którzy tam pozostali, zatopieni w lokalnej beznadziei, tak naprawdę się nie przekwalifikowali. To, że dziś postanowili terroryzować ludzi przekraczających granice, nie jest dla nich wcale jakościowo odmienną działalnością. W miarę jak bułgarska prowincja przekształcała się w pustynię, niektórzy stawali się drobnymi złodziejaszkami, inni zajmowali się włamaniami czy wymuszaniem haraczy. Niemała część z nich, których bułgarski premier jeszcze kilka dni temu mało co nie nagrodził orderami, była żołnierzami lokalnych struktur mafijnych albo ochroniarzami w szemranych klubach, dyskotekach itp. Wcześniej zajmowali się handlem ludźmi i szmalcownictwem.

Kolejną trzecią z rzędu przyczyną to kwestie wynikające z upadku ekonomicznego i wyludnienia. Rynek się wyczerpał. Nie ma już za bardzo ani kogo okradać, ani z czego. I dlatego, że ludzie ci zawsze atakowali najbardziej bezradnych i bezbronnych, przerzucili się więc na uchodźców.  Nie dość, że zdanych na łaskę każdego, kogo spotkają na drodze ze względu na swój nielegalny status, to jeszcze mroczne hordy polityków i komentatorów wytworzyły w ostatnich latach klimat, który wręcz zachęcał ich do działania w tym kierunku.

Mówisz tak, jakby wykorzystywanie słabszych było immanentną cecha Bułgarów…

Nie. Proszę pamiętać, że pierwsze reakcje społeczeństwa bułgarskiego na falę masowej uchodźczej imigracji były nadzwyczaj humanitarne i przyzwoite. To były wzruszające chwile, pomimo własnego niedostatku i gigantycznych doprawdy niedomagań, tłumy ludzi spontanicznie oddawały, w utworzonych do tego punktach odzież, pożywienie, kosmetyki, koce, śpiwory; wszystko. Prowadzone przez rodziców za ręce małe dzieci oddawały swoje zabawki!

To nie Bułgarki i Bułgarzy, tylko ten niewydarzony gang zwany elitą polityczną, wywrócił naturalne, humanitarne i oczywiste dla każdego normalnego człowieka postawy do góry nogami. Nieustanne dywanowe bombardowanie społeczeństwa propagandą strachu i katastroficznymi wizjami, które miały być rezultatem przyjęcia uchodźców odniosły w końcu efekt. A stało się tak dlatego, o czym już wspomniałem, że społeczeństwo żyje zakleszczone pomiędzy strachem i bezradnością z jednej strony i kompletnym brakiem perspektyw z drugiej.

Sam mówisz, że nie można szukać usprawiedliwiania dla takiego barbarzyństwa w biedzie, ale teraz na nią się powołujesz i próbujesz dokonać jakiegoś moralnego oczyszczenia. Tymczasem tych bezeceństw na granicach dopuszczają się, owszem, jakieś nieduże grupy, ale niemała część społeczeństwa im przyklaskuje.

Oczywiście, że tak jest i ja nikogo nie zamierzam usprawiedliwiać. Zarówno w moralnym, politycznym jak i prawnym sensie, każdy kto uczestniczy w tej gangsterce lub ją popiera, powinien ponieść odpowiedzialność. Nikogo nie usprawiedliwiam, po prostu tłumaczę przesłanki do postaw, o których mówisz. Mają one również wymiar materialny. Ale zanim zdecyduje ekonomia, popatrzmy na inne czynniki.  Jednym z nich jest kwestia codziennych, dostarczanych ci systematycznie bodźców. Ludzie w Bułgarii są umęczeni, ich pojęcie o świecie i rzeczywistości jest w większości fałszywe. Chaos nędzy i bezprawia, jaki się wokół nich rozgrywa rodzi w nich imperatyw do poszukiwania prostych rozwiązań trudnych problemów i tęsknotę do jakiegoś elementarnego porządku. Ci baszybuzucy, którzy urządzają na granicach podłe i haniebne polowania na ludzi jawią się jako bohaterowie. O, proszę! Junak na białym koniu, w końcu ktoś, kto się zabrał za ochronę granic! Porządek robi! Ratuje naród, ratuje państwo!

To jest poziom rzeczywistości, w której przyszło nam żyć.

Skoro mówimy o działaniach kryminalnych i nagłośnionych, to spodziewać się należy jakiejś reakcji ze strony władz. Rozumiem, że można przymykać oczy i spoglądać przez palce na jakieś zjawiska, które dzieją się po cichu. Teraz stało się to jednak tematem nie tylko ogólnokrajowym w Bułgarii, ale i robi furorę w mediach zagranicznych. Ten klip z „obywatelskim aresztowaniem” to jakaś ponura heca.  

Wszystko sprowadza się do chęci i woli działania ze strony aparatu państwa. Przecież to nie dzieje się pierwszy raz. W 2013 r. miała miejsce seria podobnych incydentów, ale zanim stały się one „hitem” sieci społecznościowych, policja i inne służby szybko, sprawnie i skutecznie zademonstrowały zarówno tym baszybuzukom jak i całemu społeczeństwu, że monopol na przemoc ma wyłącznie państwo i wydelegowane przez odpowiedni resort służby. Natychmiast doszło do zatrzymania tych ludzi, postępowania prokuratorskiego i sądowego oraz stosownych wyroków. Nawiasem mówiąc kary przewidziane przez bułgarskie prawo za handel ludźmi i szmalcownictwo nie są specjalnie wysokie. Zresztą w tym wypadku także prokuratura zareagowała bardzo słusznie i sprawnie. Ci „bohaterowie” zostali już postawieni w stan oskarżenia, a generał-doktor-premier Borisow już ogłosił, że został źle zrozumiany gdy kilka dni temu dziękował „dzielnym chłopcom”.

To w końcu społeczeństwo godzi się na uwiąd państwa i przejmowanie jego funkcji przez kryminalne struktury czy nie?

Niezależnie od tego w jak agonalnym stanie znajduje się społeczeństwo, widać narastający sprzeciw wobec tego gangsterskiego jarzma, które przyszło wraz z transformacją. Ludzie chcą się otrząsnąć z tej obleśnej narośli, tych tępych osiłków, prowincjonalnych prostaków, którzy rządzą kim chcą, czym chcą i kiedy chcą. Pomimo tego, że poparcie dla działań tych padalców w społeczeństwie nie jest małe, to jednak nie dało się nie zauważyć też rosnącego masowego oburzenia. Gdzie jest policja? Gdzie są służby graniczne? Jak to możliwe, że jakiś kretyn z grupą kolegów łażą po granicach i wyłapują ludzi? To wszystko nie przeszło też bez echa sprzeciwu.

Skoro stoją za tym określone struktury, skoro chwalą się tym różne nieformalne paramilitarne organizacje, jak rozumiem nielegalne, to czy można liczyć na to, że zostaną one również poddane odpowiednim czynnościom przez organy takie jak policja czy prokuratura?

To zależy wyłącznie od woli politycznej. Jeśli władza da jasny sygnał, że z tą patologią należy walczyć, to gwarantuję, że jedna noc znaczona serią policyjnych nalotów może zakończyć sprawę jeśli nie raz na zawsze, ale na długie lata.

Co jeszcze należy zrobić, żeby rozwiązać ten problem?

To nie jest kwestia, którą można rozstrzygnąć w Bułgarii. Potrzebne są decyzje na poziomie europejskim i okiełznanie Turcji, która szantażuje Unię Europejską i wyłudza miliardy euro zastraszając wszystkich kolejną falą setek tysięcy uchodźców.

Dlaczego Europa reaguje w taki sposób? Utraciła podmiotowość geopolityczną?

Nie przypominam sobie, by ją kiedykolwiek miała, jeśli chodzi o ostatnie sto lat.

A może komuś zależy na utrzymywaniu Europy w stanie takiej podwyższonej gotowości, jakiegoś napięcia?

Nie chcę wchodzić w takie rozważania. Geopolityka to skomplikowane, wieloaspektowe zjawisko; tam jest wielu graczy. Żeby jednak brać udział w geopolitycznej grze, niezależnie od pozycji wyjściowej, trzeba mieć pomysł i elementarną odwagę, by sformułować stanowisko. Trzeba traktować poważnie siebie i swoje państwo. Wtedy żaden cymbał-szmalcownik nie będzie mógł kozaczyć w taki barbarzyński sposób.

Exit mobile version