Funkcjonariusze protestują przeciwko likwidacji Służby Celnej. Negocjacje z ministrem Pawłem Szałamachą póki co zakończyły się fiaskiem. Paraliż na granicach trwa, związkowcy nie odpuszczają.
– Protest będzie zapewne kontynuowany przez weekend do wtorku, później może się nasilać – to zależy od tegoż wtorku – powiedział Sławomir Siwy ze Związku Zawodowego Celników. Funkcjonariusze są coraz bardziej zdeterminowani, zapowiadają paraliż całego kraju, jeżeli wtorkowe „rozmowy ostatniej szansy” nie dojdą do skutku. O powodach rozpoczęcia przez celników strajku włoskiego pisaliśmy tutaj.
Na razie pierwsza tura rowmów zakończyła się fiaskiem – przedstawiciele Ministerstwa Finansów nie mają zamiaru zrezygnować z planów utworzenia Krajowej Administracji Skarbowej, która przejąć ma kompetencje dotychczasowej Służby Celnej. Związkowcy obawiają się grupowych zwolnień. Jednak ministerstwo bagatelizuje sprawę: według przedstawicieli resortu „strajk dotyczy niewielkiej grupy zawodowej, kierowanej swoim prywatnym interesem zamiast interesem państwa”, jak uprzejmy był wyrazić się wiceminister Marian Banaś.
Związkowcy rozpoczęli akcję strajkową na przejściu w Bezledach, potem nie przyszła do pracy znaczna część celników z Izby Celnej w Olsztynie. Część przebywa na zwolnieniach lekarskich. Grożą całkowitym paraliżem przejść granicznych. Już w tej chwili większe przejścia zaczynają się korkować, strajk rozlewa się po kraju.
– Jesteśmy dla państwa dostarczycielem środków finansowych, ani służba więzienna, ani strażacy, ani nawet policja nie dostarczają państwu tylu wpływów, co celnicy. Polecono nam skrupulatniejsze kontrole, to je wykonujemy – komentował szef warmińsko-mazurskiego związku zawodowego Celnicy PL Rafał Markiewicz, nawiązując do słów wicemininistra Mariana Banasia o konieczności wzmożenia kontroli granicznych w związku ze szczytem NATO i Światowymi Dniami Młodzieży.
We wtorek przedstawiciele strajkujących odbyć mają „rozmowy ostatniej szansy” z posłami.