“Praca, emerytury i godne życie” to hasło strajku generalnego, który wybuchł w Kraju Basków i baskijskojęzycznym regionie Nawarry.
Mobilizacja jest masowa. Protestujący domagają się podwyższenia emerytur w związku z rosnącą inflacją, podniesienia płacy minimalnej do 1,2 tys. euro miesięcznie, wprowadzenia 35-godzinnego tygodnia pracy oraz powszechnego i bezpłatnego systemu usług publicznych.
Pracownicy wstrzymali pracę we wszystkich największych fabrykach samochodów. Stanęła produkcja w zakładach Volkswagen i CAF – producenta tramwajów, pociągów i autobusów. Przestały też pracować huty Sidenor i Arcelor Mittal. Zamknięte były też bary, restauracje i bardzo wiele małych przedsiębiorstw. Przez jeden dzień nie działały też szkoły i uniwersytety. Mobilizacja nie ograniczyła się więc do przemysłowej klasy pracowniczej, „tradycyjnie” bardziej skorej do tego typu konfrontacyjnych przedsięwzięć.
Pracownicy kolei nawiązali także kontakt ze swoimi kolegami z Francji i wspólnie z nimi doprowadzili do zablokowania przygranicznej stacji w Hendaye, do której dojeżdżają między innymi francuskie koleje wysokich prędkości TGV, ale także pojazdy kolei baskijskich – EuskoTren i hiszpańskich – RENFE.
Strajkowi towarzyszyły od minionego czwartku, do końca tygodnia, masowe demonstracje. W Bilbao, stolicy Kraju Basków, na ulice wyszło 50 tys. ludzi, w San Sebastian i Pampelunie – 35 tys., w Vitoria Gasteiz – 25 tys. Pikiety organizowane są również dziś.
#IZAR ha participado en las manifestaciones andaluzas solidarias con la #grebaorokorraU30 en Euskal Herria. Por la derogación de las reformas laborales y de pensiones, del 135 y el pago de la deuda. Ningún gobierno sino la movilización de nuestra clase es garantía de cambio real pic.twitter.com/dCYEBHyoZN
— IZAR (@IZAR_Rev) January 30, 2020
145000 personas en total en las manifestaciones de Bilbo, Donosti, Iruña y Gasteiz por la #GrebaOrokorraU30, aunque algunos sigan diciendo que es una huelga innecesaria, que está hecha por intereses electoralistas etc. el pueblo euskaldun tiene claro por lo que lucha pic.twitter.com/KiqD6jELBd
— IBAI (@Greezaai) January 30, 2020
Strajku jednak nie poparły największe hiszpańskie centrale związkowe – Powszechny Związek Robotników (UGT) i Komisje Robotnicze (CCOO). Obie te organizacje wspierają niedawno utworzony koalicyjny rząd socjaldemokraty Pedro Sancheza.
Jest to pierwszy gabinet koalicyjny utworzonym z socjaldemokratycznej partii PSOE, partii Unidas Podemos oraz przedstawicieli kilku innych centrowo-lewicowych stronnictw. Warto przypomnieć, że jego powstanie było możliwe dzięki temu, że parlamentarzyści dwóch regionalnych formacji separatystycznych – katalońskiej lewicy z ERC (13 deputowanych) oraz baskijskich socjalistów z EH Bildu (5 deputowanych) – wstrzymali się od głosu. W efekcie koalicyjny rząd Sancheza powstał dzięki najmniejszej możliwej większości. Poparło go 167 deputowanych, a przeciwko było 165 z nich.
Zarówno rządzący Hiszpanią socjaldemokraci jak również i przedstawiciele największych związków zawodowych, które nie poparły strajku generalnego w Kraju Basków, zarzucają mu charakter nacjonalistyczny i próby rozbijania jedności państwa.
Strajkujący odpowiadają, że to kłamstwo i zarzucają socjaldemokratycznym politykom, że nowo powstały hiszpański rząd i wspierające go związki zawodowe nie są faktycznie zainteresowane przeprowadzeniem szerokich reform społecznych mających na celu likwidację biedy i drastycznych nierówności, a polityka rządu Sancheza jest w istocie antypracownicza i będzie oznaczać wprowadzanie kolejnych cięć socjalnych.