Mimo propagandowych wysiłków rządu, bunt młodych medyków przybiera na sile. Szczególną mobilizację zanotowano w Krakowie i innych miastach województwa małopolskiego. Dyrekcje szpitali uspokajają jednak: strajk nie zagraża pacjentom.
Epicentrum jest szpital w krakowskim Prokocimiu, gdzie głosuje kilkunastu lekarzy rezydentów. W geście solidarności z nimi do pracy nie przyszli dzisiaj ich koledzy z innych placówek w regionie. Niektórzy przedstawili zwolnienia, inni wzięli urlopy, jeszcze inni po prostu nie przyszli do pracy. W efekcie małopolskie oddziały i przychodnie pracują dzisiaj w trybie dyżurowym.
Jaka jest skala odmowy pracy? Całkiem spora. W strajku uczestnicy w sumie około 350 lekarzy – rezydenci, stażyści, specjaliści. – Dzisiaj jest dzień solidarności z lekarzami głodującymi. To skala nie do oszacowania. Część lekarzy nie poszła do pracy i pozostała w swoich miejscowościach, część przyjechała tutaj – powiedział dla TVN24 Piotr Watoła z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL).
– Wzięliśmy dzień urlopu na żądanie, przyjechałyśmy tutaj bo wspieramy protest głodowy. Jesteśmy zmęczeni już dotychczasową pracą. Reprezentujemy starsze pokolenie, ale są tutaj nasi rezydenci i chcieliśmy wpłynąć na przyszłość ich i pacjentów – dodała inna lekarka, która również bierze udział w strajku.
Trwający od 2 października strajk popiera również Okręgowa Rada Lekarska (ORL) w Krakowie. Organizacja przyznaje słuszność postulatowi zwiększenia nakładów na opiekę zdrowotną do 6,8 proc. PKB. „Nikt nie ma prawa moralnego, aby poświęcać życie i zdrowie tysięcy ludzi, umierających z powodu niewydolności i niedofinansowania opieki zdrowotnej” – podkreślają lekarze w wydanym komunikacie. ORL zaznacza jednak, że kluczową sprawą jest aby żaden z pacjentów nie ucierpiał w wyniku prowadzonego protestu.
„O opiece zdrowotnej powinniśmy mówić bez względu na przynależność partyjną i różnice polityczne. Zdrowie jest ponadpartyjne i niezależnie, jak będzie zorganizowana opieka zdrowotna w naszym kraju, to nakłady finansowe powinny równoważyć zakres świadczeń medycznych” – napisano w komunikacie.
Nie milkną natomiast działa rządowej propagandy. Minister Konstanty Radziwiłł powiedział, że „dzień bez lekarza” traktuje jako zapowiedź złamania podstawowych zasad etyki lekarskiej. – Mam nadzieję, że ci, którzy zapowiadają taki protest, polegający na nieobsługiwaniu pacjentów, na wycofaniu się z opieki nad pacjentami, opamiętają się. To byłby ruch groźny i przekroczenie granicy, która ze względu na dobro chorych nie może być przekroczona – powiedział szef resortu zdrowia.