W poniedziałek 27 listopada pracownicy Yazaki Automotive Products Poland w Mikołowie byli zdecydowani przerwać pracę. Strajk miał być bezterminowy, bo po kilku miesiącach bezproduktywnych negocjacji załoga nie widziała innego sposobu, by skutecznie przekazać swoje żądania płacowe. Został jednak przełożony. Dlaczego?
O walce pracowników Yazaki Automotive Products Poland o podwyżkę informowaliśmy na bieżąco. Referendum strajkowe, przeprowadzone w pierwszej połowie października, zakończyło się jednoznacznym wynikiem – 77 proc. głosujących było za strajkiem. Frekwencja wypadła dobrze – głosować przyszło 2/3 zatrudnionych. Pracodawca nie pogodził się z tym. Stwierdził, że referendum było nieważne.
– Całkowicie nie zgadzamy się z zarzutem pracodawcy, że pierwsze referendum strajkowe jest nieważne. Nie chcemy jednak wciągać pracowników w ten spór i dlatego postanowiliśmy przeprowadzić kolejne głosowanie – powiedziała portalowi Puls HR Katarzyna Grabowska, przewodnicząca „Solidarności” w zakładzie. Nowe referendum trwało do wczoraj do północy, a wyniki zostaną podane w poniedziałek. Dlatego w tym dniu fabryka (jeszcze) nie stanie.
Przy okazji powtórzonego głosowania doszła kolejna kość niezgody między pracownikami (w większości – pracownicami) a szefami. Związek alarmuje, że w dniu przed drugim referendum w stołówkach zakładowych, gdzie stały urny do głosowania, zamontowane zostały kamery. To jawne pogwałcenie zasady tajności głosowania. „Solidarność” złożyła w tej sprawie skargę do PIP.
Załoga mikołowskiego zakładu domaga się natychmiastowej podwyżki w wysokości 500 zł brutto. Obecnie średnia płaca zasadnicza na produkcji w fabryce wyrabiającej samochodowe wiązki elektryczne wynosi 2112 zł brutto, natomiast przeciętne wynagrodzenie z uwzględnieniem dodatku stażowego, dodatku za pracę w nocy i świadczenia urlopowego sytuuje się w granicach 2280 zł. Dyrekcja zakładu twierdzi, że nie ma możliwości jednorazowego podniesienia płacy. Jedyne, co jest w stanie zaproponować, to podwyżki w czterech transzach i to w łącznej wysokości o 100 zł brutto niższej, niż domagają się pracownicy.