Site icon Portal informacyjny STRAJK

Straszny sen

To była bardzo poruszająca audycja. W radiu TOK FM mówiono o cierpieniach przedsiębiorców, którzy nie mogą znaleźć pracowników. Słuchałem nieuważnie, jak to w samochodzie, ale wstrząsnęła mną opowieść jednego z biznesmenów, który mówił, że do pracy musi dowozić ludzi aż 100 kilometrów. Miejscowi odmawiają, łobuzy. No i teraz biedak ma koszty. Prawie się popłakałem. Dziennikarz szybko znalazł winnego. 500 plus, ta świnia. I teraz moiściewy, do czego to doszło, że ludzie nie dość, że zhardzieli, to jeszcze na dodatek zaczynają liczyć, choć przecież wykształceni ludzie nigdy by od nich nie oczekiwali, że to bydło potrafi rachować do więcej niż 100. A tu – niespodzianka, nawet mnożą 500 przez liczbę dzieci. I to bezbłędnie zazwyczaj.

Do tej pory działaniem, które ci pariasi rynku pracy opanowali do perfekcji, i które milcząco akceptowaliśmy, było odejmowanie. Sobie od ust, dzieciom od zawartości tornistra, całej rodzinie od podstawowych wydatków. I jakoś szło. I wtedy, zrozumiałe, że można było podać im pomocną dłoń dając robotę, dzięki której mogli związać koniec z końcem. 3 złote za godzinę, czasem nawet 4, jak pracodawca miał dobry humor. Potem miał też poczucie spełnienia dobrego uczynku, bo jednak dawał zarobić.

I nagle, jak grom z jasnego nieba, oni mają czelność odmawiać! Mało tego, wciąż nierozumni i źle wychowani walą na odlew, że im się nie opłaca. Posmakujcie słowo takiego gołodupca: „nie-op-ła-ca się”! Wolą posiedzieć w domu, bo za trochę tego niedomytego drobiazgu państwo daję im szczodrą ręką kasę. Naszą kasę, tych lepszych, pracowitych i zaradnych. A oni ją na pewno przepiją. Zamiast, jak do tej pory, stać w progu, miętosić czapkę i czekać, czy spadnie im łaska zbierania truskawek za tyle, ile pracodawcy się spodoba. Skaranie boskie.

A teraz dołączono do tego przymus państwowy. Uważacie, nie można będzie zapłacić mniej niż 12 złotych za godzinę. Na dodatek to podobno efekt kompromisu w radzie Dialogu Społecznego między pracodawcami a tymi darmozjadami ze związków zawodowych. Na dodatek PIP będzie mógł kontrolować kiedy mu się chce. Co robić, co robić..? No na pewno znajdą się jakieś sposoby, żeby jednak zarabiać tak samo suto jak do tej pory. Owszem, ryzykuje się karę, ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.

Podobno chodzi o dotrzymanie zobowiązań wyborczych, paradne. Czy zobowiązania są od tego, by ich dotrzymywać. Latami nie trzeba było dotrzymywać i jakoś szło, a teraz nagle ktoś gotów to wziąć na poważnie.

Jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zacząć żyć uczciwie.

Exit mobile version