Nad tymi ofiarami wojny w Syrii nie będą płakały media z całego świata. Przynajmniej 11 osób zginęło, a 35 zostało rannych w zamachu terrorystycznym w Dżabli, na terenie kontrolowanym przez rząd.
W blisko 80-tysięcznej Dżabli opozycja nigdy nie miała wzięcia – miasto, jak i cała muhafaza Latakia, w 2011 r. stanęło murem za syryjskim rządem. Alawici, stanowiący znaczący odsetek mieszkańców regionu, doskonale wiedzieli, że dojście do władzy sunnickich fundamentalistów oznacza dla nich śmierć lub, w najlepszym razie, ucieczkę w nieznane. Wielokrotnie podczas tej wojny padali ofiarą ataków terrorystycznych. W maju ubiegłego roku zamachowcy z Państwa Islamskiego zamordowali w serii eksplozji ponad stu mieszkańców Tartusu – kolejnego miasta na śródziemnomorskim wybrzeżu Syrii. Bomby podłożono wtedy m.in. w sąsiedztwie szpitala.
Dzisiaj terroryści zamordowali kolejne kilkanaście osób. Nie wiadomo tylko, czy ponownie to Państwo Islamskie, czy może inna walcząca w Syrii grupa – do ataku nikt się jeszcze nie przyznał. Samochód-pułapka wybuchł w dzielnicy handlowej, niedaleko sklepów i popularnego bazaru. Liczbę ofiar wstępnie oszacowano na 11 zabitych i 35 rannych, jednak ta smutna statystyka może jeszcze wzrosnąć – część poszkodowanych jest w krytycznym stanie.