Do głodującego miasta, Madai, która od ponad pół roku jest oblegana przez siły Baszszara al-Asada i i odcięta od jakichkolwiek transportów żywności, tydzień temu po raz pierwszy od ponad trzech miesięcy dotarł konwój humanitarny. Mimo to od tego czasu zmarło z głodu kolejnych pięć osób.
Madaja to niewielkie miasto przy granicy z Libanem, mieszka tu ok. 40 tys. osób. W lipcu 2015 roku zostało otoczone przez połączone siły rządowe i sprzymierzonego z al-Asadem Hezbollahu, od początku wyjazd z miasta był bardzo utrudniony. We wrześniu odcięto regularne dostawy prądu; a tereny dookoła obłożone zostały minami, które miały zapobiegać ucieczkom. Do miasta przestała też docierać żywność. Zdesperowani mieszkańcy mimo zagrożenia próbowali szukać pożywienia na zewnątrz, wielu z powodu min zginęło bądź zostało trwale okaleczonych. Mimo wielokrotnych wezwań o możliwość udzielenia pomocy humanitarnej, jak dotąd Syria zgodziła się na tylko na jeden niewielki konwój, który odwiedził Madaję w październiku. W zeszłym tygodniu, 11 stycznia, dopuszczono kolejny, a 14 stycznia jeszcze jeden, jednak życia dużej części wyniszczonych głodem mieszkańców prawdopodobnie nie uda się uratować.
W ciągu ostatniego miesiąca w wyniku niedożywienia zmarły w mieście 32 osoby, w tym pięć odkąd dojechała pomoc humanitarna. Jak podaje ONZ, dziesiątki potrzebują specjalistycznej pomocy medycznej, której nie da się im udzielić na terenie miasta. Rząd nie chce się jednak zgodzić na ewakuację wszystkich potrzebujących.
Sekretarz generalny ONZ Ban Ki-Moon oficjalnie potępił działania wojsk Baszara al-Asada, nazywając izolację mieszkańców Madai „aktem okrucieństwa”. Podkreślił, że stosowanie masowego głodu jako broni w wojnie domowej jest niedopuszczalne. Jak podaje Organizacja, w sumie na terenie Syrii znajduje się ok. 15 miast w podobnej sytuacji, w których mieszka w sumie prawie pół miliona ludzi – część z nich okupowana jest przez wojska rządowe, a część przez Państwo Islamskie.
[crp]