Dramat pracowników firm OPAK i LOPAK rozpoczął się w sierpniu, kiedy pożar strawił hale produkcyjne ich zakładu pracy. Teraz okazało się, że właściciel przedsiębiorstwa nie wypłacił im pieniędzy za sierpień, a jego ludzie manipulacją i groźbą nakłaniają członków załogi do rozwiązywania umów o pracę na niekorzystnych dla nich warunkach.
Miesiąc temu w wyniku pożaru zniszczeniu uległy hale produkcyjne, linie technologiczne, magazyny, zaplecze techniczne oraz biura potentata w branży opakowań papierowych w regionie szczecineckim.
-Dzień pożaru był dla mnie niezwykle trudny. Następnego dnia podjąłem decyzję o odbudowie zakładu, a moja rodzina ten pomysł poparła. Będziemy sprzątać pogorzelisko, reaktywować firmę. Proszę Was o zaufanie, mamy plany – powiedział tydzień później Leopold Pączka, właściciel firmy.
Na ładnych słowach się skończyło. Ci pracownicy, którzy nie zdecydowali się jeszcze na zmianę pracy są bombardowani telefonami od osób związanych z firmą. Ludzie szefa proponują rozstanie za porozumieniem. W myśl jego zapisów pracownicy mieliby stracić ekwiwalent za niewykorzystany urlop, zrezygnować z okresu wypowiedzenia, a także zrzec się wszelkich roszczeń wobec firmy. Co więcej, podpisując dokument, pracownicy mogliby starać się o zasiłek dla bezrobotnych dopiero po trzech miesiącach.
Pracownicy przyznają, że czują się zastraszani. W związku z tym zdecydowali się złożyć doniesienie do prokuratury. – Straszą głównie tym, że lepiej się dogadać, bo może nie być, a nawet nie będzie pieniędzy. Wspominają o komorniku + różne uwarunkowania, które porozumienie ma czynić koniecznym dla pracownika. Robią to głównie telefonicznie. Dzwonią, by przekonać nawet po kilka razy. W zamian oferują jedną lub dwie wypłaty „dodatkowo” – tłumaczą pracownicy w liście do redakcji Tematu Szczecineckiego.
Na warunkach rozwiązania umowy oferowanych przez kapitalistę każdy z pracowników straciłby kilka tysięcy złotych. Mimo to cześć członków załogi podpisała porozumienie. „Ludzie prości, łatwowierni, strachliwi idą na to” – przyznają pracownicy.