Organizatorzy społecznego Anty-szczytu odwołali rano przewidziany na dziś cykl pokojowych manifestacji blokowania rond i dróg wokół kurortu Biarritz, gdzie odbywa się szczyt przywódców G7. Agresywne siły policyjne zgromadzone wokół miasta są tak potężne, że zachodziła obawa zbyt wielkiej liczby rannych, a nawet zabitych. Mimo to, doszło do dwóch krótkich manifestacji w Hendaye przy granicy z Hiszpanią i w Bayonne, niedaleko zamkniętego Biarritz.
Mimo zakazu, w porcie Hendaye (ok. 30 km od Biarritz) zgromadziło się ok. 250 osób, antykapitalistów, natychmiast otoczonych przez policję. Manifestanci protestowali przeciw policyjnemu terrorowi i aresztowaniom opozycjonistów: ich liczba wzrosła już do 70. Są wśród nich rzecznicy lub szefowie stowarzyszeń społecznych biorących udział w Anty-szczycie i zwykli uczestnicy, którzy zdecydowali się manifestować mimo zakazu. Manifestacja była spokojna, lecz dość krótka. Służby bezpieczeństwa przystąpiły potem do kolejnych aresztowań.
Dużo lepiej udała się zakazana manifestacja w Bayonne (niedalekok Biarritz), gdzie uczestnikom udało się nawet przejść pewien dystans uliczkami starego miasta. Mało tego, udało się nawet przeprowadzić coś w rodzaju konferencji prasowej na
świeżym powietrzu: wobec obecności dziennikarzy z całego świata policja odstąpiła od ataku. Manifestacja, pod hasłem „Koniec świata, koniec miesiąca – ta sama walka” miała na celu zwrócenie uwagi na „dwa nieodłączne aspekty” – ochronę klimatu i elementarną sprawiedliwość społeczną.
Manifestanci nieśli 128 oficjalnych portretów prezydenta Francji Emmanuela Macrona, powynoszonych z różnych merostw w czasie specjalnej akcji, która trwała kilka miesięcy. Portrety, choć niesione do góry nogami, powstrzymały policjantów przed natychmiastowych atakiem. Uczestnicy Anty-szczytu ostro potępiają Macrona za jego „neoliberalne szaleństwo”, pogłębianie nierówności społecznych i jawnie fałszywe przejęcie się sprawami ochrony środowiska. Na konferencji prasowej podkreślano, że „prezydent miał piękne przemówienie o płonącej Amazonii, lecz prowadzi politykę, która prowadzi do takich katastrof”, nazwano go „mistrzem blabla”.