W poniedziałek 17 lutego, w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku odbyło się spotkanie związkowców z dyrekcją. To efekt strajku płacowego, który przeprowadzono w placówce w miniony czwartek (13 lutego). Jutro o godz. 15:00 strony znowu mają zasiąść do rozmów.
Pracownicy WSS w Rybniku żądają 350 zł brutto podwyżek dla całej załogi szpitala – lekarzy, pielęgniarek oraz obsługi administracyjnej. To właśnie średni personel medyczny oraz personel pomocniczy należą do najbardziej poszkodowanych grup zawodowych w tej placówce. Rzeczone 350 zł stanowi kwotę, o jaką wzrosła od stycznia tego roku pensja minimalna.
Załoga jest zdeterminowana i ostrożnie przygląda się działaniom dyrekcji, gdyż ta nie wywiązała się z porozumienia z 2018 roku. Zgodnie z nim lekarze mieli otrzymać podwyżki w wysokości 1,2 tys zł przyznawane w trzech lub czterech ratach, Do tej pory lekarze otrzymali tylko 800 zł podwyżki a gdy pytają o termin wprowadzenia kolejnej szefostwo rozkłada ręce i lamentuje.
Strona społeczna zarzuca także dyrekcji manipulację. Dzień przed strajkiem bowiem ta zamieściła na stronie internetowej szpitala informację o wzroście łącznych kwot na wynagrodzenia pracowników szpitala, bez odniesienia tych informacji do sytuacji konkretnych grup pracowników zatrudnionych w szpitalu.
„W 2016 roku pracownicy administracji otrzymali podwyżkę rzędu 50 zł, w 2017 – 100 zł, 2018 – 100 zł, plus 300 zł wywalczone przez wspólną reprezentację związkową i kwotę 300 zł w 2019 w ramach sporu zbiorowego” – stwierdziła Agnieszka Kozielska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników MSWiA i administracji publicznej w wypowiedzi dla Dziennika Zachodniego. Pracownicy szpitala poprosili dyrekcję o sprostowanie informacji o podwyżkach.
Warto dodać, że czwartkowy strajk nie zagrażał zdrowiu i życiu pacjentów. Szpital pracował jak na ostrym dyżurze w weekend, przyjmując osoby znajdujące się w ciężkim stanie. Ponadto pracowały też oddziały pediatryczny, ginekologiczny i udarowy.
Czy jest teraz szansa na porozumienie?
Dyrekcja tłumaczy, że szpital nie ma pieniędzy i podwyżki generować będą jeszcze większe straty. Okazuje się jednak, że jest to efekt tego, że placówka obsługująca miasto i powiat rybnicki (około 300 tys. potencjalnych pacjentów) ma „za mały” kontrakt. Niezależnie od porozumienia dyrekcji z załogą, wiele zależy od tego czy dodatkowe pieniądze znajdzie samorząd województwa śląskiego, który zawiaduje szpitalem. Ten zaś również tłumaczy się brakiem pieniędzy. Powraca temat systemowego finansowania służby zdrowia, o którym pisaliśmy kilka dni temu.
Podkreślmy to jeszcze raz – bez zwiększenia wydatków na służbę zdrowia, jej naprawa nawet na poziomie jednego szpitala jest trudna, a w skali kraju czy choćby województwa – niemożliwa.
Co ciekawe, internauta, który otworzy stronę rybnickiego szpitala, dojdzie do wniosku, że nie strajkiem i negocjacjami z załogą żyje ostatnimi czasy ta placówka. Tematem, który w największym stopniu przykuwa uwagę, jest ostatnia wizyta abp. Wiktora Skworca, który 11 lutego odprawił mszę na terenie szpitala. Wydarzenie to zostało solidnie udokumentowane zdjęciami.
„Cieszymy się iż nasz Szpital stał się miejscem do powyższych uroczystości, co pokazuje wzajemne, dobre relacje między dwoma służbami: zdrowia i liturgiczną w procesie ratowania zdrowia i życia każdego człowieka w naszej placówce. Serdeczne Bóg zapłać za liturgię i Słowo Boże” – chwali się świecki szpital.
Nie wiadomo czy przebywający z gospodarską wizytą metropolita katowicki pochylił się nad postulatami protestujących. Nie podano też czy, i ewentualnie ile, kosztowała usługa purpurata. O zasadność funkcjonowania kaplicy w szpitalu nie pytamy. Wiadomo, że może brakować pieniędzy na godne płace, można pacjentom szpitala podawać iście więzienne posiłki, byleby nie zabrakło pieniędzy na popisy przedstawicieli kościoła katolickiego.
Na nieszczęście dla rządzących krajem, samorządem, kierujących przedsiębiorstwem, odporność społeczna na kościelne ekscesy się zwiększa. A walka klas – również w rybnickim szpitalu – trwa!