Chociaż życie polityczne w Polsce obfituje w absurd i groteskę, dzisiejsze wydarzenie wniosło nawet w polski klimat nową jakość. W ramach przygrywki przed tegorocznym Marszem Niepodległości, czy raczej Marszem Nienawiści wobec nie-Polaków, gejów i uchodźców, skrajna prawica upominała się o wolność słowa. Pod flagami z jakże „wolnościową” Falangą, za aprobatą rządu.
Przypomnijmy chronologię najważniejszych zdarzeń: pod koniec października z Facebooka falowo znikają profile związane z polską narodową prawicą. Po całej serii zgłoszeń stron jako niezgodnych z zasadami portalu, głównie z powodu mowy nienawiści, przepada Młodzież Wszechpolska, Obóz Narodowo-Radykalny, Ruch Narodowy. Kilka razy powraca i jest blokowana strona poświęcona planowanemu na 11 listopada Marszowi Niepodległości pod hasłem „Polska bastionem Europy”. Ostatnia strata dla narodowych radykałów była szczególnie bolesna, bo za pośrednictwem fanpejdża prowadzona była zbiórka pieniędzy na organizację wydarzenia, a do zebrania niezbędnej kwoty jeszcze sporo brakowało.
Prawicowcy, którzy na co dzień zaliczają aktywność państwa do tzw. lewactwa, ruszyli dodatkowo po wsparcie do przyjaznego rządu PiS. Poskarżyli się ministrowi spraw wewnętrznych Mariuszowi Błaszczakowi i minister cyfryzacji Annie Streżyńskiej. Skutecznie: pani minister w ostatni piątek pospieszyła z zapewnieniem, że 24 listopada spotka się z przedstawicielem Facebooka i porozmawia o blokowaniu kont.
[blocktext align=”center”]Rozmawiamy o stosowaniu polskiego i europejskiego prawa do takich eksterytorialnych serwisów. Rozmawiamy o tym, czy w ogóle jest prawo, które możemy zastosować i czy to są typowe mass media. O zasadach, jakimi się kieruje zlokalizowany poza Polską zespół blokujący te profile, możliwościach odwoławczych [/blocktext]– pani minister, jak widać, nad wyraz szczegółowo tłumaczy się polskim ekstremistom z tego, jak bardzo chce im pomóc w szerzeniu treści wzywających do nienawiści wobec innych narodów, homoseksualistów, uchodźców. Bo, nie oszukujmy się, do tego właśnie najczęściej służyła zablokowanych organizacjom „wolność słowa”, o której tak głośno krzyczą.
Co też na prawicy nie do końca się podoba; urażona polska biała duma oczekuje czegoś znacznie poważniejszego.
[blocktext align=”center”]Nie ma sensu gloryfikowanie tej firmy i pokazywanie całemu światu jaki ma przemożny wpływ na nasze sprawy. Działanie administratorów Facebooka jest bezceremonialnym włączeniem się w piękną globalną akcję, pouczania Polaków jak mają żyć we własnym kraju. Tym bardziej jest to uwłaczające, bo akurat dotyczy obchodów naszego Święta Niepodległości. (…) Zablokowanie konta posła Rzeczypospolitej, za zaproszenie na marsz 11 listopada, ilustrowane zdjęciem z polskimi flagami, powinno skutkować, zapytaniem ambasadora Stanów Zjednoczonych, co on sądzi o takich praktykach firmy z jego kraju, a nie uprzejme zwracanie się do facebookowych macherów i dyskutowanie z nimi o cenzurze. [/blocktext]– to satyryk Ryszard Makowski na portalu wsieci.pl.
Wcześniej jednak, w środę, polscy narodowi szowiniści odnotowują mały sukces: wraca profil Marszu Niepodległości. Facebook uznaje, że skoro chodzi o legalnie zarejestrowane w Polsce wydarzenie cieszące się dużym zainteresowaniem, to tym razem można przepuścić faszystowski symbol Falangi. Prawica idzie za ciosem: wczoraj Instytut Ordo Iuris chwilowo porzuca tematykę okołoaborcyjną i zawiadamia, że poinformuje prezesa UOKiK o naruszeniu przez portal społecznościowy „interesów polskich konsumentów” poprzez „motywowane ideologiczne ograniczanie zasięgu niektórych treści”.
***
Aż szkoda, że audytorium słuchające tych skrzydlatych słów było tak ograniczone. Pod biurowcem na Rondzie ONZ zebrało się nie więcej niż 100-120 osób.
***
Za granicą też się Facebookiem interesują. Nawet w podobnym kontekście postów nawołujących do nienawiści rasowej, etnicznej, wyznaniowej.
Ze skargą do prokuratury w Monachium zgłosił się prawnik Chan-jo Jun, którego zbulwersował fakt, że zespół portalu nie reaguje na zgłoszenia dotyczące mowy nienawiści tak, jak sugerowałby jego własny regulamin. Mężczyzna przytoczył 438 (sic!) przykładów agresywnych i rasistowskich postów, które zostały zgłoszone… i pozostały na portalu. Wiele spodobałoby się polskim narodowcom walczącym o wolność słowa – to ataki na uchodźców i wezwania do przemocy. Są takie, w których bez zahamowań chwalono Hitlera i nazistowskie ludobójstwo.
To ze strony Juna druga próba włączenia się w walkę z mową nienawiści na Facebooku. Sprawą próbował już zainteresować prokuratorów z Hamburga, którzy jednak stwierdzili, że miejscowy sąd nie ma jurysdykcji nad portalem. W Monachium wyszli z innego założenia. Według ministra sprawiedliwości Bawarii prawo niemieckie ma zastosowanie przynajmniej do niektórych sytuacji.
Skarga przeciwko Markowi Zuckerbergowi i dziewięciorgu wysokim menadżerom Facebooka będzie rozpatrzona.