Aktywistka walcząca o prawo do mieszkania w godnych warunkach wyszła na wolność po dwóch latach więzienia. Została więźniarką sumienia Amnesty International. Apel o jej uwolnienie podpisało ponad 200 tys. osób z całego świata.
Aresztowano ją w sierpniu 2016 roku. Przeciwko niej przeprowadzono trzy odrębne postępowania. Pierwszy raz została skazana na 2,5 roku więzienia za uczestnictwo w pokojowym proteście w 2013 roku. Wyrok zapadł 23 lutego 2017, został podtrzymany decyzją Sądu Apelacyjnego w Phnom Penh z 7 lutego 2018 r. Aktywistka została wtrącona do więzienia i dodatkowo zasądzono jej nieproporcjonalnie wysoką grzywnę (koło 3,5 tys dolarów).
Land rights activist.
735 days behind bars.
Baseless charges.But Tep Vanny is finally free! Thank you to all of you who spoke out & made the Cambodian government listen.
✊?✊?✊?✊? pic.twitter.com/iyyJikQRHg
— AmnestyInternational (@amnesty) 22 sierpnia 2018
Civil Rights Defenders welcomes the release of Cambodian human rights defender Tep Vanny, while also reiterating that she should never have been imprisoned in the first place. #Cambodia #TepVanny https://t.co/cJGff1dTBZ pic.twitter.com/beLVHcv6xF
— CivilRightsDefenders (@crdefenders) 21 sierpnia 2018
Vanny wzięła udział w pikiecie przed domem premiera Hun Sena, wzywającym do uwolnienia jednego z bezprawnie – zdaniem protestujących – zatrzymanych członków społeczności znad jeziora Boeung Kak. Społeczność ta liczy około 4 tysięcy rodzin. Teren jeziora położonego w centralnej części Phnom Penh oraz przylegający do niego teren (w sumie 133 hektary) w 2007 władza oddała w użytkowanie na 99 lat firmie deweloperskiej Shukaku Inc. Co ciekawe, firma ta należy do wpływowego senatora partii rządzącej.
Zaczęły się brutalne naciski na to, aby mieszkańcy 9 okolicznych wiosek porzucili swoje mieszkania i zwolnili miejsce pod prestiżową inwestycję. Połowa wyniosła się dobrowolnie. Pozostali byli terroryzowani i poddawali represjom. W 2008 deweloper zaczął zasypywać jezioro piaskiem, co spowodowało podtopienie części domów.
Tep Vanny od początku upominała się o prawa mieszkańców, obnażała też hipokryzję państwa, które zgodnie z prawem nie może wyprzedawać prywatnym podmiotom swoich terenów.
Aktywistka została ułaskawiona przez króla. Norodom Sihamoni pozwolił jej wyjść na wolność po ponad 700 dniach spędzonych w celi.
– Wiadomość, że Tep Vanny ponownie połączyła się z rodziną po ponad dwóch latach niesłusznego więzienia za jej pokojowy aktywizm, jest powodem do świętowania – powiedział Minar Pimple, starszy dyrektor Amnesty International ds. operacji globalnych. – Oprócz umożliwienia Tep Vanny wznowienia działalności aktywistycznej bez obawy o dalsze represje, władze Kambodży muszą unieważnić wszystkie wyroki skazujące ją i zawiesić dochodzenie w sprawie wszelkich innych zarzutów. Ponadto wielu innych obrońców praw człowieka i więźniów sumienia wciąż trzymanych w więzieniach w kraju musi zostać natychmiastowo i bezwarunkowo uwolnionych.
Statystycznie w każdym tygodniu ubiegłego roku ginęły cztery osoby, które sprzeciwiały się niszczeniu środowiska i samowoli wielkich firm, forsujących swoje projekty bez względu na potencjalne szkody dla całych ekosystemów, katastrofy ekologiczne, czy też krzywdę miejscowych społeczności. Tak wynika z przerażającego raportu brytyjskiej organizacji Global Witness, która prześledziła ataki na aktywistów na całym świecie.