Site icon Portal informacyjny STRAJK

Terroryści chcą podbić poparcie Le Pen? Znów zaatakowali w Paryżu

twitter.com

Trzy dni przed pierwszą turą wyborów prezydenckich, we francuskiej stolicy znów padły strzały. Zginęło dwóch policjantów, a trzeci odniósł obrażenia. Marine Le Pen może zacierać ręce. Po każdym ataku terrorystycznym notowania kandydatki skrajnej prawicy rosły.

O godz. 23:00 nie podano jeszcze kim byli napastnicy, a żadna z organizacji dżihadystycznych nie przyznała się jak dotąd do organizacji ataku. Sprawców było co najmniej dwóch. Jeden z nich znalazł się w rękach służb specjalnych. Trwa policyjna obława na drugiego terrorystę. Zablokowane jest centrum miasta, nie działa linia metra 1, policjanci przeczesują domy i zakamarki ulic. Trwają też przeszukania w dzielnicach muzułmańskich, choć nie ma jak dotąd żadnych przesłanek do powiązania wyznawców islamu z zamachem. Państwo francuskie jednak wychodzi z założenia, że innej możliwości nie ma.

Strzelanina rozpoczęła się ok. godz. 21. Według informacji francuskiego MSW, z samochodu przejeżdżającego obok stacji metra F.D. Roosvelta otwarto ogień  z broni automatycznej. Jeden z policjantów zmarł na miejscu. Dwóch pozostałych rozpoczęło pościg za sprawcą, podczas którego padły kolejne strzały. Jedna z kul zabiła kolejnego mundurowego.

Marine Le Pen, kandydatka Frontu Narodowego napisała na Twitterze: „Migranci są wśród nas. Musimy kontrolować nasze granice, inaczej nie zatrzymamy tej fali!” – co ma sugerować, że odpowiedzialność za zamach ponoszą uchodźcy.  Le Pen w ostatnim sondażu przedwyborczym traci 3 pkt proc. do prowadzącego liberała Emannuela Macrona, który otwarcie popiera przyjęcie uchodźców do Francji i Europy.

Nie popisał się również Francois Fillon, kandydat Republikanów. „Anuluję wszystkie moje jutrzejsze mitingi. Sytuacja jest poważna. Wymaga radykalnych decyzji przeciw fundamentalizmowi muzułmańskiemu” – napisał na Twitterze.

 

 

 

 

Exit mobile version