Debata parlamentarna w Stanach Zjednoczonych osiągnęła poziom kloaki – i takiej też metafory użył prezydent podczas spotkania z senatorami.
Trump negocjował z Demokratą Dickiem Durbinem i Republikaninem Lindsey Grahamem o dalszym kształcie polityki migracyjnej oraz programie DACA – który chroni dzieci nielegalnych imigrantów już przybyłych do USA.
W pewnym momencie Trump ryknął podczas spotkania: – Dlaczego miałbym przyjmować wszystkich tych ludzi z gównianych krajów (dosłowonie: „shithole countries”), a nie takich jak Norwegia?
Najwyraźniej prezydent USA cały czas pozostaje pod wrażeniem swojego ostatniego spotkania z norweską premier Erną Solberg, ale nie w tym rzecz. Wypowiedź Trumpa, w domyśle odnosząca się do imigrantów z Haiti i krajów afrykańskich, wywołała oburzenie wśród polityków i komentatorów, którzy słusznie zauważyli, że zamiast „uczynić Amerykę znów wspaniałą”, Trump chce po prostu znów uczynić ją białą.
– Komentarz Trumpa był niemiły, dzielący, elitarystyczny – i godzi w amerykańskie wartości – stwierdziła republikańska kongresmenka Mia Love, która jest dzieckiem imigrantów właśnie z Haiti. Zgodził się z nią (jedyny) czarnoskóry republikanin w Senacie Tim Scott.
President Trump’s „shithole countries” comment is his new rock bottom | Analysis by @CillizzaCNN https://t.co/FtoRpv5tgj pic.twitter.com/8mBex4RFCD
— CNN (@CNN) 12 stycznia 2018
Nie brakuje jednak komentarzy osób, które wypowiedź Trumpa zachwyciła. Prawicowa publicystyka-skandalistka Ann Coulter stwierdziła, że jeszcze bardziej trafnym byłoby wyrażenie „gówniany naród”. Niektórzy kongresmeni rozpływają się nad „szczerym i autentycznym” stylem Trumpa. W ów styl wpisują się również poprzednie wypowiedzi w tym samym duchu: o tym, że „Nigeryjczycy powinni wracać do swoich szałasów” a Haitańczycy – „oni wszyscy mają AIDS”.
Biały Dom wydał oficjalny komunikat prasowy w obronie prezydenta: „Niektórzy politycy w Waszyngtonie biją się za obce kraje, ale prezydent Trump zawsze będzie walczył za obywateli Ameryki”.