W ramach „budowania wielkiej Ameryki” Donald Trump zrobił właśnie pierwszy krok w celu zlikwidowania naprawdę prospołecznej regulacji, jaką przygotował jego poprzednik.
Chodzi o zmiany w federalnym prawie pracy dotyczące płacenia za nadgodziny. Idea Obamy była prosta: podnieść do 47 tys. dolarów rocznie limit wynagrodzenia, poniżej którego pracodawca ma bezwzględny obowiązek płacić za dodatkowy czas pracy. Obecnie limit ten jest prawie dwa razy mniejszy i wynosi 23 tys. 660 dolarów rocznie.
Koncepcja Obamy została zamrożona, bo zablokował ją sędzia federalny, zanim zgodnie z planem weszła w życie w 2016 r. Przedsiębiorcy chcieliby jednak całkowicie wyrzucić ją do kosza i na tę okazję sięgnęli po ulubione argumenty: to drakońskie prawo, zabije kreatywność i przedsiębiorczość, zmusi pracodawców, by zamiast na etatach zatrudniali na godziny, i tak dalej, i tak dalej. Wśród wrogów podniesienia progu jest Amerykańska Izba Handlu. Pokrzywdzonych będzie 4,2 mln niezbyt zamożnych pracowników, którzy mieli nadzieję na dodatkowe pieniądze i najprawdopodobniej nigdy ich nie zobaczą.
Na razie Departament Pracy otworzył możliwość publicznego komentowania przepisów i zgłaszania uwag do nich, co w praktyce jest pierwszym krokiem do ich odwołania lub zmodyfikowania w takim stopniu, by przestały odpowiadać intencjom pomysłodawców. Na razie Departament sugeruje, że pożądanym rozwiązaniem byłoby ustanowienie różnych progów, uzależnienie wypłat za nadgodziny od branży, regionu, rozmiarów zakładu pracy oraz bliżej nieokreślonych „innych czynników”. Nawet administracji Trumpa trudno byłoby w tym miejscu wrzucić „widzimisię pracodawcy”, ale jeden fakt jest znaczący – przedsiębiorców zaproszono osobno do wypowiedzenia się. Organizacji pracowniczych już nie.
A ich opinia jest jednoznaczna. Związki zawodowe przypominają, że zanim Barack Obama podniósł limit maksymalnego wynagrodzenia, też przeprowadził konsultacje społeczne i wysłuchał trzystu tysięcy (!) opinii różnych osób. Próbują przemówić Trumpowi do rozsądku, przypominając, że w interesie całego kraju jest dobra kondycja pracowników. To jednak próba skazana z góry na porażkę.