Steve Bannon nie jest już doradcą prezydenta USA. To jedna z najbardziej zaskakujących decyzji personalnych Białego Domu. Twórca skrajnie prawicowego portalu Breitbart jest uważany za jednego z głównych architektów zwycięskiej drogi Donalda Trumpa.
Tuż po kampanii wyborczej wydawało się, że pozycja Bannona będzie niepodważalna do końca kadencji Donalda Trumpa. Komentatorzy amerykańskiej sceny politycznej nie mieli wątpliwości: zainstalowanie miliardera w Białym Domu to właśnie dzieło ponurego, zawsze ubranego w czarną koszulę speca od socjotechniki. Jednak w ostatnich tygodniach notowania Bannona wyraźnie spadły. Doradca był krytykowany przez innych prominentnych członków otoczenia prezydenta, którzy wskazywali, że obecność rasisty, ksenofoba, antysemity i islamofoba działa na szkodę Trumpa i przyczynia się do słabych wyników w sondażach.
Bannon wiedział, że jego dni są policzone już dwa tygodnie temu, kiedy w mediach pojawiły się pierwsze przecieki o planowanej dymisji. Trump bronił jednak swojego współpracownika. – To dobry człowiek. Nie jest rasistą. Media traktują go niesprawiedliwie – mówił kilka dni temu podczas konferencji prasowej. Wkrótce jednak uznał, że Bannona lepiej się pozbyć, chociaż – jak to on – napisał dziś w tej sprawie Tweeta, w którym dziękuje mu za współpracę w walce z Hillary Clinton.