Site icon Portal informacyjny STRAJK

Twórzmy w Polsce lewicę pracowniczą! Spotkanie, które powinno być początkiem drogi

Oni kierowali strajkiem w LOT i wspierali go od początku: od lewej Adam Rzeszot (Związek Pilotów Komunikacyjnych LOT), Piotr Ikonowicz, Piotr Szumlewicz, Monika Żelazik

Wezwanie do łączenia sił i budowania lewicowej siły reprezentującej ludzi pracy wielokrotnie padało wczoraj na spotkaniu z Piotrem Ikonowiczem, Piotrem Szumlewiczem oraz przywódcami strajku w PLL LOT Moniką Żelazik oraz Adamem Rzeszotem. Uczestnicy mieli również szansę dowiedzieć się, że nowy protest u polskiego przewoźnika lotniczego może być kwestią czasu…

Wczorajsze spotkanie było pierwszym, podczas którego organizatorzy strajku w LOT dzielili się swoją refleksją i oceną osiągnięć dramatycznego dwunastodniowego protestu. I była to refleksja raczej gorzka. – Jesteśmy znowu w punkcie wyjścia – powiedział kapitan Adam Rzeszot, przewodniczący Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych LOT. Stwierdził, że w postawie zarządu państwowej spółki lotniczej nic się nie zmieniło – nadal traktuje się pracowników z pogardą, narusza procedury bezpieczeństwa. Negocjacje, które podjęto po strajku, zgodnie z końcowym porozumieniem, nie dają efektów. – Oszukano nas – powiedział Rzeszot.

Bezpośrednio rzecz ujęła Monika Żelazik: Jeśli strajkujecie, to do skutku – zaapelowała do zebranych, wśród których dominowali członkowie i sympatycy Ruchu Sprawiedliwości Społecznej. Liderka związkowa przyznała, że błędem było zawieszenie strajku i podkreśliła, że protestującym brakowało doświadczenia w podobnych akcjach. Dziś pewne sprawy organizowaliby inaczej…

Piotr Szumlewicz, przewodniczący mazowieckiej rady OPZZ zauważył, że pracownicy LOT jednak mają powody do satysfakcji. – Chyba jednak coś wygraliśmy. Zatrzymaliśmy potęgę, przeciwnik był bardzo silny – podkreślał, przypominając, jak duży wysiłek spółka włożyła w próby zablokowania strajku drogą sądową, a i teraz dąży do zamknięcia ust krytykom jej działań. Następnie Szumlewicz opowiedział o fatalnej sytuacji pracowników Państwowych Portów Lotniczych, gdzie na porządku dziennym jest mobbing i zwolnienia, a nie ma obrońców załogi tak odważnych, jak w LOT…

Wszyscy zebrani zgadzali się co do potrzeby organizowania się w celu skutecznej reprezentacji interesów pracowników. Piotr Ikonowicz podkreślał, że żadna poza lewicą siła polityczna tego naprawdę nie zrobi. Politycy konserwatywnej prawicy tylko udawali, że chcą ulżyć pracownikom, a liberalna opozycja tym bardziej trzyma stronę biznesu – mówił. Nie zabrakło smutnej refleksji o stanie central związkowych, zwłaszcza „Solidarności”.

Co więc robić dalej? Mimo wszystko nie bać się protestować, tworzyć struktury wzajemnego wsparcia, rozwijać własne media, które będą nagłaśniać walki pracownicze – to pierwsze wnioski z dość dynamicznej dyskusji. Z pewnością do tematu trzeba będzie powracać, co też zapowiadali prowadzący spotkanie. Widać było, że strajk w LOT bardzo zainspirował zgromadzonych i już wiele nauczył. Było jednak widoczne również to, jakie szkody wyrządziły zwykłym ludziom trzy dekady bezwzględnego kapitalizmu. Pracowników zastraszonych i niewierzących w sens wspólnej walki nadal jest w Polsce więcej niż tych, którzy myślą inaczej…

 

Exit mobile version