Site icon Portal informacyjny STRAJK

Uber i wyzysk

protest kierowców taksówek, 26 kwietnia 2017, Warszawa

Wiem, że dziennikarstwo nie zmienia świata. Szkoda, bo gdyby tak było, to po reportażu wcieleniowym Piotra Szostaka w Dużym Formacie Uber zostałby wywalony z Polski na zbity pysk. A przynajmniej postawiony do pionu regulacjami. Pytanie tylko, czy wtedy opłacałoby mu się w ogóle u nas funkcjonować.

Szostak zatrudnił się jako dostawca jedzenia w popularnej aplikacji Uber Eats. Zatrudnił – to za dużo powiedziane. Autor nie otrzymał bowiem żadnej umowy etatowej, co najwyżej śmieciówkę opiewającą na śmieszną kwotę 50 zł, która pozwala ominąć podatki i jest czystą formalnością. Oficjalnie płacono mu za wynajem roweru. Ale nie robiła tego nowoczesna aplikacja, lecz pośrednik – tak zwany operator flotowy. Podobne pośrednictwo funkcjonuje w przewozie osób, z którym najczęściej kojarzymy Ubera, a który dzięki temu zawsze się może wyłgać, że to nie on przecież łamie prawo. Tenże podwykonawca – nazwijmy go Januszem – był czysto teoretycznym bytem, z którym Szostak praktycznie nie miał kontaktu. Ale swoją prowizję jak najbardziej pobierał. Praca w innej formie – na działalności gospodarczej czy choćby umowie zleceniu – ze względu na niskie stawki oferowane przez Ubera jest zupełnie nieopłacalna. Taki biznes.

W ten sposób najczęściej pracują imigranci, zwykle Hindusi, na których tak niegdyś zżymał się dumny lider chłopców narodowców Krzysztof Bosak (no dobra, jeden z wielu). Wyzysk, któremu są poddawani, jest jeszcze większy. Aby się bowiem dostać do naszego polskiego raju, muszą dostać wizy. To ułatwia studiowanie w pseudoszkołach wyższych, które naliczają obrzydliwie wysokie czesne (kilkanaście tysięcy złotych za rok). Obcokrajowcy harują więc po kilkanaście godzin na dobę w smogu, śniegu, błocie czy upale, aby wszyscy – od klientów po wszystkich pośredników w tym systemie łupiestwa – mogli się nażreć.

Dzisiaj rano szef KPRM Michał Dworczyk ogłosił, że za kilka tygodni rząd zaproponuje ustawę, która zmusi firmę Uber do płacenia podatków w Polsce. Pożyjemy, zobaczymy, ale to pocieszne, że po tylu latach bytowania tej korporacji w naszym kraju zauważono, że w niepłaceniu przez nią podatków jest coś głęboko nie w porządku. Nie przeszkadzało to zresztą kilka tygodni temu w rządowych budynkach ogłaszać z pompą nienależną innym firmom projektu inwestycji Ubera. Kiedy przedstawiciele Morawieckiego i korporacji ściskali sobie ręce, pod budynkiem Ministerstwa Cyfryzacji trwał protest taksówkarzy, od lat tracących na “kreatywnej aplikacji”. W sprawie ewentualnych ‘’utrudnień’’ dla tego przedsiębiorstwa interweniowała jakiś czas temu sama pani Mosbacher. Jeśli więc miałbym obstawiać, to dolary przeciwko orzechom, że krzywdy im nie zrobią.

Exit mobile version