Agencja ONZ apeluje o wzięcie pod uwagę perspektywy humanitarnej w planach militarnych koalicji antyterrorystycznej. Eksperci obawiają się, że planowana na luty ofensywa na Mosul, największe miasto, będące pod kontrolą Państwa Islamskiego, może może oznaczać katastrofę dla ludności cywilnej, w tym tysięcy dzieci.
Mosul, trzecie co do wielkości miasto Iraku, w którym mieszka 1,7 mln ludzi, od ponad dwóch lat jest okupowany przez terrorystów z Państwa Islamskiego. Dzieci nie chodzą do szkół, utrudniony jest dostęp do służby zdrowia – od czerwca 2014 roku nie ma np. żadnych programów szczepień ochronnych. IS odmawia kontaktu zarówno z ONZ, jak i z jakimikolwiek innymi organizacjami humanitarnymi, jednak Mosul nie jest całkowicie odcięty od świata i dociera do niego żywność – utrzymywany jest handel, dostępne są też żyzne pola nad Tygrysem. Jednak, jak ostrzega Peter Hawkins, reprezentant UNICEF na Irak, sytuacja ludności cywilnej będzie się prawdopodobnie pogarszać wraz z postępującą ofensywą koalicji antyterrorystycznej. Jak twierdzi Hawkins, najgorszym możliwym scenariuszem jest długotrwała okupacja miasta, tak jak to miało miejsce w przypadku Faludży.
Odbicie Mosulu z rąk terrorystów planowane jest na luty – ma się to dokonać połączonymi siłami armii irackiej, Kurdów i szyickich milicji; nie wiadomo, na jakich zasadach strony te będą ze sobą współpracować. Zdaniem Hawkinsa konsekwencją będzie pojawienie się ogromnej, niemal dwumilionowej rzeszy uchodźców; perspektywy na zapewnienie im schronienia, dostępu do wody pitnej, żywności i opieki sanitarnej, są i będą bardzo ograniczone. Jak dotąd wojsko w ogóle nie było zainteresowane rozmową na temat sytuacji humanitarnej i takiego prowadzenia działań wojennych, żeby w jak najmniejszym stopniu uderzyły one w ludność cywilną.
Jak mówi Hawkins, po doświadczeniach z Faludży można się spodziewać wszystkiego, łącznie z użyciem broni chemicznej wobec mieszkańców miasta. Jest niemal pewne, że sekta będzie dokonywać przymusowej rekrutacji do obrony Mosulu, także wśród dzieci. – Na naszych oczach całe pokolenie traci szansę i jakąkolwiek nadzieję na normalne życie. Prawa dzieci, niezależnie od ich pochodzenia, koloru skóry czy wyznania ich rodziców, powinny być chronione – tłumaczy.
Wojna z Państwem Islamskim pogorszyła sytuację humanitarną w kraju. Jak donosi ONZ, obecnie aż 4,7 mln dzieci – połowa wszystkich osób poniżej 18. roku życia – potrzebuje pilnej pomocy. W 2016 roku agencji udało się zdobyć tylko 35 proc. środków, koniecznych na zapewnienie podstawowych warunków milionom irackich uchodźców i nie ma powodu sądzić, że w przyszłym roku świat będzie bardziej hojny – tu warto zauważyć, że Polska od lat należy do najmniej szczodrych krajów, jeśli chodzi o udział pomocy humanitarnej w PKB, zaś Irak nie znajduje się na liście jej priorytetów.