Iran nie pozostaje dłużny Donaldowi Trumpowi. Władze w Teheranie zagroziły poważnymi retorsjami jeżeli zapowiedzi wpisania Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (KSRI) na amerykańską listę organizacji terrorystycznych zostałyby zrealizowane.
Oświadczenie o podjęciu działań zmierzających do uwzględnienia KSRI w spisie międzynarodowych organizacji terrorystycznych zostało opublikowane na stronie Białego Domu ósmego kwietnia.
W dniu dzisiejszym oficjalnie ogłaszam zamiar kierowanego przeze mnie rządu uznania Korpusu Strażników Islamskiej Rewolucji Islamskiej […] za Zagraniczną Organizację Terrorystyczną na mocy sekcji 219 ustawy o imigracji i obywatelstwie. Ten bezprecedensowy krok, podjęty przez Departament Stanu, będzie rzeczywistym opisem stanu faktycznego i wskazaniem, iż Iran jest nie tylko państwem-sponsorem międzynarodowego terroryzmu, ale także określeniem KSRI jako organizacji aktywnie uczestniczącej, finansującej i promującej terroryzm […] KSRI jest podstawowym instrumentem irańskiego rządu, który służy mu do kierowania globalną kampanią terrorystyczną – czytamy m. in. w dokumencie.
Iran, podobnie jak większość państw na Bliskim Wschodzie, przyzwyczajona jest do rozmaitych pogróżek ze strony Waszyngtonu. Również takich, których ogólna forma wykracza dalece poza uznane standardy dyplomatycznej kultury. Teheran jednak jest jednym z niewielu krajów w regionie, który może pozwolić sobie na więcej samodzielności i powagi w stosunkach z USA.
Według irańskiej konstytucji armia odpowiedzialna jest za obronę granic Iranu, zaś KSRI borni osiągnięć rewolucji islamskiej. Do jego zadań należy m. in. zwalczanie „obcych wpływów” . W strukturze KSRI, liczącej łącznie ponad 160 tys. żołnierzy, funkcjonują wszystkie rodzaje sił zbrojnych, służby wywiadowcze, specjalna jednostka – Ghods oraz paramilitarny Związek Mobilizacji Uciemiężonych.
Po publikacji na stronie internetowej Białego Domu publicznie zamiary amerykańskiej administracji potwierdził też Mike Pompeo – sekretarz stanu i bodaj drugi po Johnie Boltonie najbardziej agresywny podżegacz wojenny w otoczeniu Trumpa.
Wówczas zareagował minister spraw zagranicznych Iranu Mohammad Javad Zarif. W publicznym wystąpieniu zalecił prezydentowi Hassanowi Rouhani i Najwyższej Radzie Bezpieczeństwa Narodowego uznanie amerykańskiego sztabu generalnego (United States Central Command) za organizację terrorystyczną, której zasięg działalności obejmuje Bliski Wschód i stwarza bezpośrednie zagrożenie dla Iranu.
In a reciprocal response to the unlawful and unwise move made by the US today, the Islamic Republic of Iran announces that it designates the US regime a “State Sponsor of Terrorism” and “the US Central Command or CENTCOM” and all its affiliated forces a “terrorist group”.
— Foreign Ministry ?? (@IRIMFA_EN) April 9, 2019
Jeżeli do tego dojdzie dowództwo amerykańskiej armii znajdzie się na tej samej liście, na której figuruje np. tzw. Państwo Islamskie. Heshmatollah Falahatpisheh, przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa Narodowego i Polityki Zagranicznej irańskiego parlamentu, poinformował w rozmowie z dziennikarzami, że projekt ustawy w tej sprawie został już przygotowany.
Wydaje się, że ewentualne uznanie amerykańskiej armii za organizację terrorystyczną jest o wiele bardziej uzasadnione moralnie i politycznie. USA przeprowadziły na Bliskim Wschodzie dwie wojny napastnicze przeciwko Irakowi doprowadzając ten kraj do niemal zupełnej ruiny, dokonały inwazji na Libię co zakończyło się faktyczną likwidacją jej państwowości, wspierają radykalne ruchy religijne, które miały wysadzić w powietrze Syrię, aktywnie pomagają Arabii Saudyjskiej w systematycznym wyniszczaniu Jemenu, gdzie rozgrywa się przez to – jak wskazuje ONZ – największa katastrofa humanitarna na świecie. W tej chwili trwają aktywne przymiarki do wszczęcia kolejnej zbrojnej napaści – właśnie na Iran.