Szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo ostrzegł Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) z Hagi, że rodziny jego personelu zostaną objęte sankcjami, gdyby MTK zechciał sądzić amerykańskich żołnierzy. Imperium już w zeszłym roku zagroziło międzynarodowym sędziom i śledczym zakazem wstępu. Mimo to, 5 marca MTK zrobił wielki krok, oficjalnie dopuszczając do śledztwa o „zbrodnie wojenne i przeciw ludzkości” armii USA i CIA w Afganistanie.
Pompeo wygłosił wtedy kilka tyrad na temat MTK. Jego zdaniem, ten „rzekomy sąd” to „ciało otwarcie polityczne” i „zawracanie głowy”. „Chcemy zidentyfikować odpowiedzialnych za to stronnicze śledztwo i prowadzących działania niezgodne z ochroną Amerykanów” – oświadczył twardo Pompeo. MTK po części wykorzystuje w swych oskarżeniach dokumenty ujawnione przez WikiLeaks Juliana Assange’a, który w brytyjskim więzieniu czeka na ekstradycję do USA.
Kiedy światowa prasa zainteresowała się odkryciami WikiLeaks, stwierdzono, że były autentyczne, zawierały prawdę. Problem w tym, że taka prawda irytuje Stany Zjednoczone, które są przecież pierwszym światowym mocarstwem, największa potęgą. Amerykanie już wcześniej wygrażali różnym dyplomatom, czy szefom organizacji międzynarodowych pozbawieniem wizy, to się stało zwyczajem administracji Trumpa.
Przy okazji departament stanu rozszerzył sankcje gospodarcze przeciw silnie dotkniętemu epidemią Iranowi. Pompeo wyczytał ostatnią listę przedsiębiorstw z różnych krajów, które zostaną surowo ukarane za próby handlu z Iranem. Sankcje już mocno osłabiają możliwości Iranu w walce z chorobą. USA surowo zabroniły sprzedawać mu sprzęt medyczny i dobra humanitarne.