Site icon Portal informacyjny STRAJK

USA, Wielka Brytania i Francja przeprowadziły „precyzyjne uderzenie” na Syrię

Dziś około trzeciej w nocy czasu polskiego Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja zaatakowały cele w Syrii. Rosja została uprzedzona, gdzie spadną rakiety. Zbombardowane obiekty wojskowe zostały zawczasu ewakuowane.

Po raz pierwszy Amerykanie, Brytyjczycy i Francuzi w skoordynowany sposób zaatakowali cele w Syrii. Jak podali amerykański sekretarz obrony James Mattis oraz Przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Joseph Dunford cele były trzy: dwa magazyny wojskowe w pobliżu Hims oraz centrum badawcze w Barzie, dzielnicy Damaszku. Amerykanie twierdzą, że we wszystkich tych miejscach była składowana broń chemiczna, a w centrum produkowano i testowano nie tyko zakazane gazy bojowe, ale i broń biologiczną.

„Al-Dżazira”, powołując się na media syryjskie wskazała, że tylko ostatni cel został faktycznie uderzony (zniszczeniu uległ budynek, poszkodowanych ludzi nie ma). Oba obiekty wojskowe w rejonie Hims ochroniła obrona przeciwlotnicza, tu jednak rakieta, zmuszona do zmiany toru lotu, spadając w innym miejscu raniła trzy osoby cywilne. Oficjalny komunikat Pentagonu mówi ponadto o uderzeniu w bazę lotniczą w Asz-Szajrat, tę samą, na którą amerykańskie rakiety spadły w ubiegłym roku. Z kolei jak podał dziś na konferencji prasowej rosyjski gen. Siergiej Rudskoj, syryjskie systemy obrony przeciwlotniczej zneutralizowały większość ze 103 wystrzelonych Tomahawków, a konkretnie 71 z nich.

Wszystkie uczestniczące kraje utrzymują, że uderzenie było adekwatną i konieczną odpowiedzią na atak gazowy w Dumie, we Wschodniej Gucie. W mediach zajmujących się regionem nadal określany jest on jako „domniemany„, a informujące o ataku syryjskie Białe Hełmy i Syrian American Medical Association zmieniały swoje doniesienia o liczbie ofiar. Trzy atakujące Syrię państwa zachodnie twierdzą jednak, że są w posiadaniu danych wywiadowczych jednoznacznie wskazujących winę al-Asada (skojarzenia z wojną iracką i „twardymi dowodami” na broń masowego rażenia, jaką miał dysponować Saddam Husajn, nasuwają się same).

James Mattis podkreślił, że dalsze działania bojowe przeciwko al-Asadowi nie będą podejmowane. Donald Trump zasugerował jednak, że w razie przeprowadzenia przez rząd syryjski dalszych ataków chemicznych uderzenie może zostać powtórzone. Także francuska minister obrony Florence Parly przekonuje na Twitterze: „Żadnej konfrontacji ani eskalacji wojskowej. Cele zostały precyzyjnie wybrane: to te same miejsca, które pozwoliły na przeprowadzenie masakry syryjskich kobiet i dzieci, z pogardą dla wszelkich norm prawnych, dla całego człowieczeństwa”.

Ona również podała do wiadomości publicznej, że Rosjanie zostali zawczasu poinformowani o tym, gdzie zostaną skierowane rakiety. W efekcie wybrane na cele obiekty wojskowe zostały ewakuowane. Najbardziej agresywnie pod adresem nie tylko rządu syryjskiego zabrzmiał komentarz brytyjskiej premier Theresy May, która oznajmiła, że „nie ma żadnej praktycznie alternatywy dla użycia siły, by ograniczyć użycie broni chemicznej przez reżim syryjski. I podczas gdy te działania dotyczą konkretnie powstrzymywania reżimu syryjskiego, wyślą także jasny sygnał każdemu, kto uważa, że może używać broni chemicznej bezkarnie”.

Koalicja przeprowadzająca uderzenie w Syrii otrzymała już wyrazy uznania m.in. od niemieckiej kanclerz Angeli Merkel oraz tureckiego prezydenta, „wzorowego demokraty” Recepa Tayyipa Erdogana.

Prezydent Rosji Władimir Putin nazwał amerykańsko-brytyjsko-francuski atak aktem agresji, który przyczyni się do dalszego rozniecania katastrofy humanitarnej w Syrii. Rosyjski ambasador w USA Anatolij Antonow wydał w sprawie oświadczenie, w którym zapowiada „konsekwencje” dla Waszyngtonu. – USA, jako posiadacz największego arsenału broni chemicznej, nie mają prawa pouczać innych – napisał.

Na wniosek Rosji w sprawie Syrii ponownie zbierze się na nadzwyczajnym posiedzeniu Rada Bezpieczeństwa ONZ.

Exit mobile version