Pracownice i pracownicy LOT od 18 października codziennie protestują przed biurowcem spółki na warszawskim Okęciu. Nieustannie napływają do nich wyrazy poparcia z różnych organizacji związkowych. Dziś solidarność ze stewardessami i pilotami zademonstrowali studenci i pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego należący do Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego.
Tylko w ostatnich dniach personel pokładowy i lotniczy LOT, który gromadzi się codziennie przed biurowcem spółki (dostęp do wnętrza budynku uniemożliwiono im już drugiego dnia protestu) otrzymał wyrazy solidarności m.in. od Związku Nauczycielstwa Polskiego, Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej, Forum Związków Zawodowych, Federacji Związków Zawodowych „Jedność”, Federacji Związków Zawodowych Kolejarzy oraz od centrali OPZZ, który 11 listopada zamierza przeprowadzić w Warszawie demonstrację poparcia dla strajkujących. Solidarność z polskimi kolegami i koleżankami ogłosiły również centrale związkowe m.in. z Włoch, Francji i Hiszpanii.
Dziś wyrazy solidarności przesłali stewardessom i pilotom również działacze Inicjatywy Pracowniczej z Poznania, którzy z transparentami „Przywrócić wszystkich zwolnionych!” czy „Odwołać prezesa!” przeprowadzili pikietę przy miejscowym lotnisku Ławica. Ponadto w Warszawie przed bramą Uniwersytetu Warszawskiego zgromadzili się studenci i pracownicy uczelni związani ze Studenckim Komitetem Antyfaszystowskim. Kilkadziesiąt osób wysłuchało m.in. przemówienia Ewy Majewskiej, wykładowczyni akademickiej, która przypomniała, że walka pracowników PLL LOT jest ważna także dla zatrudnionych na uczelni. – Wspieramy ten protest jako osoby potencjalnie również zagrożone różnymi nadużyciami, jako pracownice i pracownicy – mówiła. – Pracownicy LOT przypominają, że mamy w pracy prawo do godności, do szacunku, wolności od mobbingu i nadużyć, podnoszenia kwestii spornych, wchodzenia w dyskusje i negocjacje z pracodawcami.
Jakub Grzegorczyk z Inicjatywy Pracowniczej potępił działania zarządu LOT, który ogłosił dyscyplinarne zwolnienie 67 uczestniczek i uczestników strajku. Przypomniał, że nie jest to pierwszy raz, gdy w odpowiedzi na wystąpienie pracowników kierownictwo firmy stosuje lokaut. – To jest strajk w obronie wszystkich pracowników i pracownic – powiedział, cytując zwolnioną związkowczynię z LOT Monikę Żelazik. – To jest strajk zasługujący na maksymalną możliwą solidarność wszystkich ludzi, którzy pracują i którzy będą pracować. To jest strajk przeciwko umowom śmieciowym, przeciwko wymuszonemu samozatrudnieniu – mówił, przypominając, że obecnie połowa pracowników PLL LOT nie ma umowy o pracę, a przez to także prawa do urlopu, pójścia na zwolnienie lekarskie czy brania udziału w strajku.
Wczoraj strajkujący odrzucili fałszywy „kompromis” zaproponowany przez zarząd spółki. Kierownictwo LOT deklarowało chęć podjęcia rozmów, ale dopiero po zakończeniu „nielegalnej” akcji związkowej. Sugerowało także, że jest gotowe zaoferować nowe umowy o pracę części zwolnionych pracowników, ale z wyłączeniem tych, którzy „naruszali dobra osobiste innych osób”. Szczególnie oburzający był punkt trzeci odrzuconego porozumienia – przewidywał on, że uczestnicy strajku nie zostaną ukarani za udział, ale już organizacje związkowe, które go poprowadziły, poniosą odpowiedzialność za „nielegalny” protest. Jak powiedział na demonstracji pod bramą UW Piotr Szumlewicz, szef Mazowieckiej Rady OPZZ, oznacza to obciążenie związków kwotą rzędu kilkunastu milionów złotych.
Propozycja na miarę tego zarządu LOTu. Jak można, w obecnej sytuacji zaproponować coś tak słabego. Przyjmijcie ludzi do pracy! Bezwarunkowo! Zwolniliście ich bezprawnie!@MorawieckiM@gazeta_wyborcza@PolsatNewsPL@RMF24pl@donald_PL_@RMF24pl@OnetWiadomosci pic.twitter.com/FCgW7PrnM8
— Związek Zawodowy Personelu Pokładowego i Lotni… (@ZwiazekZZPPiL) 25 października 2018
Dziś z powodu braku załóg odwołanych zostało 16 lotów, a kolejne były wykonywane przez samoloty razem z załogami wynajęte przez zarząd specjalnie po to, by ratować grafik połączeń. Na taką operację pieniądze znalazły się bez problemu – na wynagrodzenia i zagwarantowanie wszystkim pracownikom etatów, jak wiadomo, pieniędzy nie ma.
Kolejna demonstracja poparcia dla strajkujących odbędzie się jutro o 11 w miejscu, gdzie odbywa się protest – przy biurowcu LOT przy ul. Komitetu Obrony Robotników (dawnej 17 Stycznia) 43. W tej chwili trwa pikieta solidarnościowa we Wrocławiu, w poniedziałek podobne wydarzenie odbędzie się w Krakowie.
Premier Mateusz Morawiecki, który jest bezpośrednim zwierzchnikiem prezesa państwowej linii lotniczej, dotąd nie uznał za stosowne zabrać głosu w sprawie sytuacji w firmie. Tymczasem związkowcy zaprosili na godzinę 19 na negocjacje przedstawiciela zarządu, który, jak wynikało z wcześniejszych doniesień medialnych, ma podjąć się prowadzenia rozmów zamiast prezesa Milczarskiego.