Site icon Portal informacyjny STRAJK

Warszawska Mapa Reprywatyzacji nie zniknie z sieci

Warszawska Mapa Reprywatyzacji zostaje w internecie, a radny Jan Śpiewak nie będzie płacił odszkodowania biznesmenowi Maciejowi Marcinkowskiemu. Sąd Apelacyjny w Warszawie przyznał rację aktywistom.

Jan Śpiewak z satysfakcją opuszcza salę warszawskiego Sądu Okręgowego / fot. Facebook/janekspiewak

Warszawska Mapa Reprywatyzacji jest dostępna pod tym adresem. Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze przedstawia na niej sieć powiązań między warszawskimi politykami i urzędnikami a Maciejem Marcinkowskim, biznesmenem, którego działalność opiera się na wykupywaniu roszczeń do gruntów w Warszawie, a następnie doprowadzaniu do ich reprywatyzacji. W tym duchu działają spółki Premium DS, Senatorska Invest i Szara Invest, formalnie prowadzone przez syna biznesmena – Maksyiliana. Właśnie przez nie Marcinkowski zakupił całą listę gruntów w Warszawie, w tym działki w tak atrakcyjnych lokalizacjach jak Plac Zamkowy czy sąsiedztwo Pałacu Kultury i Nauki.

Miejscy aktywiści od dawna mieli wątpliwości co do postępowania warszawskich urzędników i polityków, którzy nie widzieli problemu m.in. w sprzedawaniu Marcinkowskiemu działek bez przetargu czy w budowaniu przez jego firmę nowoczesnego budynku w bezpośrednim sąsiedztwie zabytkowego Starego Miasta. W celu unaocznienia problemu Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze umieściło w sieci Warszawską Mapę Reprywatyzacji. Chociaż grafika odwołuje się wyłącznie do materiałów opublikowanych wcześniej w ogólnodostępnych mediach, Marcinkowscy uznali, że naruszono ich dobra osobiste. Sąd Okręgowy w lutym ubiegłego roku odrzucił powództwo jego firmy Senatorska Investment, ale podtrzymał pozwy złożone przez obu biznesmenów. Jan Śpiewak miał usunąć mapę z sieci, przeprosić i wpłacić 10 tys. złotych na cel charytatywny.

Wyroku nie podtrzymał Sąd Apelacyjny, który przyznał rację działaczowi Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Uznał, że Śpiewak miał rację, uznając Marcinkowskich za osoby publiczne. Stwierdził również, że Stowarzyszenie działało w interesie publicznym, przekazywało informacje podane wcześniej przez wiarygodne źródła, czyniąc to w formie, która nikogo nie obrażała.

Jesteśmy zadowoleni z wyroku sądu. Oznacza on, że wolność słowa w Polsce nie została pogrzebana, a osoby, które poprzez swoje wątpliwe interesy mogą czynić krzywdę społeczeństwu nie mogą czuć się całkowicie bezkarnie – skomentował Karol Perkowski, rzecznik Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.

[crp]
Exit mobile version