Z nieba spadła ta wojna premierowi Morawieckiemu. Wiecie dlaczego? Zaraz wam opowiem. Ale najpierw wprowadźmy się w odpowiedni nastrój.
Przerwijcie na chwilę czytanie tego tekstu, otwórzcie nową kartę, wyszukajcie mordkę szefa polskiego rządu w google grafika. Co widzimy? Profesjonalny grymasik, jak z linkedin, trochę głupich minek, jest też tinderkowaty uśmieszek. Niestety – nie możecie przesunąć w lewo. Przyjrzyjcie mu się uważnie – bardzo możliwe, że ten koleś będzie was dymał przez kolejne lata.
W finałowym odcinku któregoś z sezonów House of Cards, Frank i Claire stoją w salonie Białego Domu, zdruzgotani ujawnieniem kolejnych kompromitujących ich informacji. Może się wydawać, że to już koniec. Frank doznaje jednak olśnienia. Uratować może ich tylko coś strasznego – rekompozycja dotychczasowych współrzędnych politycznych. Wojna.
Morawieckiemu wojna właśnie uratowała dupę. Pamiętacie jeszcze, że władza szpiegowała kilkaset osób w tym kraju, w tym polityków opozycji i pracowników wymiaru sprawiedliwości, za pomocą nielegalnych włamań na smartfony? Kojarzycie, że Czarnek szykował ideologizację szkół?
Że Marian Banaś wydobywał w raportach kolejne smrody z pisowskiej zagrody? A pandemia? Aborcja? Obajtek? Farma trolli w ministerstwie sprawiedliwości? Wjazdy psiarni na chatę nastolatków uczestniczących w protestach?
Społeczeństwo jest przerażone i zachwycone sobą zarazem. Wojna i niespotykany nigdy wcześniej festiwal empatii dają Polakom solidnego kopa, jak po wódzie i lekach. Premier dostał kody do gry i znów ma komplet żyć. Może robić to, co pokazał już, że potrafi znakomicie – manipulować emocjami społecznymi, udając, że rozwiązuje realne problemu.
Rząd żadnych problemów nie rozwiązuje, wykonuje jedynie działania pozorowane, tak by można potem opowiedzieć o nich w Wiadomościach. Tak samo jak podczas pandemii.
Macherzy z Nowogrodzkiej przekonują, jaka to wielka łaska, że wpuścili uchodźców. Ciężar obsługi tragedii tych ludzi spadł jednak na społeczeństwo, które, co warto podkreślić, zastępuje państwo w roli opiekuńczo-wspierającej zaskakująco dobrze. Zasiłki w wysokości budżetu na małe zakupy w Żabce na dzień dla gospodarstw, które przyjęły pod dach uchodźców mogą co najwyżej rozśmieszyć beneficjentów takich świadczeń.
Nie przeszkadza to jednak polskiej władzy podpinać się pod ten festiwal, licząc, że kiedy społeczeństwu pobije się brawo, odwdzięczy się ono uśmiechem w sondażach.
Smutne jest to, że tak właśnie może się stać. Prawica już teraz wywinęła się spod topora pikujących sondaży, stosując retorykę zgody i jedności społecznej w obliczu zewnętrznego zagrożenia. Pobrzmiewają już nuty militarne, jak również kult żołnierza, armii i bezpieczeństwa. Władza będzie mogła oskarżyć o próbę destabilizacji i putinowskiej agentury każdego, co ośmieli jej się sprzeciwić.
I z całą pewnością będzie z tego narzędzia korzystać.