Poczynania polskich faszystów są coraz bardziej śmiałe. Wczoraj pod wrocławskim ratuszem grupa działaczy skrajnej prawicy zorganizowała seans nienawiści przeciwko uchodźcom i „wrogom narodu”. Kulminacyjnym momentem było spalenie manekina w kapeluszu i z pejsami.
Pod siedzibą magistratu zebrało się kilkadziesiąt osób. Oficjalnym celem zgromadzenia było wyrażenie protestu przeciwko przyjmowaniu do Polski uchodźców. Jak opisuje „Gazeta Wyborcza” – pod budynkiem rozstawiono podest, z którego wygłaszane były przemówienia. Wszystkie w tonie żywo przypominającym propagandę z czasów III Rzeszy. Wyznawcy islamu byli przedstawiani jako najeźdźcy, którzy stanowią zagrożenie dla narodowej wspólnoty.
– Zgwałcone, pobite i zamordowane przez dzicz islamską. Tego chcecie na naszych ulicach? – ryczał ze sceny jeden z bojówkarzy. Kolejny z mówców zastosował również klasyczną historyczną kalkę retoryczną, mówiąc o tym, że przybysze z Bliskiego Wschodu „zabiorą pracę i mieszkania socjalne Polakom”. Protest miał również charakter antysemicki. Tłum zareagował owacją, gdy organizatorzy podpalili kukłę przebraną za stereotypowo postrzeganego Żyda.
Podczas zgromadzenia skandowano również hasła z ksenofobicznego śpiewnika.”Nie islamska, nie laicka, tylko Polska katolicka”, „Polska wolna od islamu”, „Ole, islam pierdolę”,”Nie potrzeba nam islamu, terrorystów muzułmanów” czy „Islam won z polskich stron”. Policja nie reagowała.
Uczestnicy zgromadzenia, głównie członkowie Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego sugerowali, że ludzie, którzy uciekają do Europy przed wojną, w istocie są częścią szerszego projektu, realizowanego przez bliżej nieokreślone wrogie siły.
– Ktoś nad tym czuwa, ktoś daje pieniądze na to, żeby wyposażać ich w łodzie, wyposażać ich w broń w Europie. Ktoś sfinansował ISIS, teraz ktoś finansuje całą zadymę w Europie. Musimy wiedzieć, kto, musimy badać. Ja nie wiem, jeszcze nie wiem – mówił ze sceny Jarosław Bogusławski, działacz skrajnej prawicy.
Cytowana przez wrocławską „Wyborczą” Joanna Grabarczyk z organizacji Hejt Stop nie ma wątpliwości, że podobne akty nietolerancji i nawoływania do nienawiści będą miały miejsce, dopóki nie spotkają się ze stanowczą reakcją władz. – To już kolejna podobna manifestacja, która odbyła się w kraju, a nie została przerwana – ostrzega.
Grabarczyk uważa również, że niepokojący wzrost liczby takich patologicznych zachowań jest wypadkową języka, używanego w debacie publicznej. – To lęk przed innością. Nagle modne stało się nienawidzenie ludzi. Ten przekaz prezentują również niektórzy politycy, mówiąc, że uchodźcy przyniosą różne choroby. Uchodźcy to normalni ludzie, którzy uciekają przed takim samym terroryzmem, jaki miał miejsce we Francji, tylko oni są w innym miejscu – mówi koordynatorka antyrasistowskiego projektu.
[crp]