Polska prawica ma w sobie całkiem znaczne pokłady współczucia. Szczodrze empatyzuje jednak wyłącznie z istotami, które z różnych powodów są pozbawione zdolności odczuwania. Za rządów PiS rozkwit przeżywają ruchy na rzecz obrony płodów, zasilane szerokim strumieniem rządowych funduszy, posiadające swoje silne lobby w parlamencie. Sprzeciwiają się podstawowemu prawu człowieka, jakim jest prawo do aborcji do 12 tygodnia ciąży. Płód do tego momentu nie posiada jeszcze mózgu, a więc jest jedynie bezrozumnym zlepkiem komórek. Prolajfersi serwują nam wytrwale zdjęcia rączek, nóżek, umawiając, że to człowiek taki jak my, a kobiety dokonujące aborcji nazywają „morderczyniami”.
Jednym z najwytrwalszych obrońców zarodków i zygot jest poseł Jacek Żalek. Ten sam, co właśnie orzekł, że wśród osób domagających się wyższych świadczeń dla niepełnosprawnych są „zwyrodniali rodzice”, którzy traktują swoich podopiecznych jako „żywe tarcze”. Nie on jeden traktuje uczestników strajku z pogardą. Język stosowany przez władzę wobec jednej z najbardziej dotkniętych wykluczeniem grup społecznych jest całkowicie wypłukany ze współczucia. Rzeczniczka rządu podczas spotkania z rodzicami nie była w stanie nawet spojrzeć im w oczy.
Jest jeszcze jedna grupa, która mogłaby cieszyć się empatią i szacunkiem, gdyby nie fakt, że odczuwać nie mogą. Są to zmarli. Tym, którzy odeszli należy się szacunek, patronat, a czasem nawet pomnik. Chyba, że mówimy o komunistycznych generałach. Tym to można nawet rozkopać mogiły i zdefekować doń.
Osoby najsłabsze społecznie, wbrew przekonaniu o „socjalnym” charakterze rządów PiS, są poddawane w dzisiejszych czasach największej opresji. Kobiety zmuszone do urodzenia niepełnosprawnego dziecka mogą liczyć na jego ochronę jedynie do momentu porodu. Potem są skazane w najlepszym wypadku na wegetację, a najczęściej – na nieustanną walkę o podstawowe środki do życia. Ojciec Ludwik Wiśniewski na łamach „Tygodnika Powszechnego” (nr 17/2018) określa projekt „Zatrzymaj aborcję” jako „faryzejski”, „nieludzki” i „antychrześcijański”. Katolicki publicysta pyta: „czyje sumienie domaga się uchwalenia takiej ustawy, zamiast podania ręki zrozpaczonym rodzicom?”
Głos o. Wiśniewskiego jest jednak odosobnionym wołaniem. Przykładów rażącej bezduszności większości kleru i prawicowych polityków wobec cierpienie bliźnich jest znacznie więcej: dehumanizacja uchodźców, język pogardy bezdomnych czy kryminalizacja uzależnionych Nie mówiąc już o akceptacji dla okrucieństwa na fermach i w rzeźniach, którego doznają zwierzęta – istoty, w przeciwieństwie do zarodków i zygot, odczuwające potworny ból.
Łatwo jest kochać abstrakcyjne byty. Dlatego właśnie patriotyczna prawica za najwyższą wartość uznaje naród – wspólnotę iluzorycznych połączeń. Tak samo abstrakcyjne jest też cierpienie płodów. Tylko taka miłość i takie współczucie interesuje posła Żalka i jemu podobnych.