Niemiecki sąd ogłosił wyrok skazujący w sprawie 10 tureckich komunistów, sądzonych za ,,podejrzenie przewodzenia lub członkostwa w zagranicznej organizacji terrorystycznej”. Realizując zlecenie od prezydenta Recepa Erdoğana wymierzył im kary kilkuletniego więzienia i obciążył ich kosztami procesu. Przed budynkiem sądu zgromadziły się setki demonstrantów chcących wyrazić swój sprzeciw wobec skandalicznego werdyktu.
Podstawą aktu oskarżenia wobec komunistów był bardzo ogólnikowy i nieprecyzyjny paragraf 129b Kodeksu karnego, zgodnie z którym organizacja zagraniczna może być ścigana, jeśli ,,sprzeciwia się podstawowym wartościom porządku państwowego, szanującego godność ludzką” w swoim kraju. Warto przypomnieć, że ani w Niemczech, ani w żadnym innym kraju poza Turcją Turecka Partia Komunistyczna / Marksiści-Leniniści (której członkami są skazani) nie jest uznana za organizację nielegalną. Dlatego wszczęcie tego postępowania karnego opierało się na decyzji z zakresu polityki zagranicznej, a mianowicie wydaniu przez Prokuraturę Federalną tzw. upoważnienia do ścigania.
Podstawowym warunkiem rozpoczynania i prowadzenia takich śledztw jest to, czy ,,służą interesom Republiki Federalnej Niemiec”. Mimo protestów obrony, prokuratura w swoim oskarżeniu zdecydowała się oprzeć również na zmanipulowanym i obliczonym na represje niedawnym śledztwie z Turcji. Cała sprawa więc od samego początku miała wyraźnie polityczny charakter i stanowiła ustawioną próbę przypodobania się prezydentowi Turcji. Dlatego wyrok nie zaskakuje – sąd skazał głównego oskarżonego Müslüm Elmę na sześć lat i sześć miesięcy pozbawienia wolności (tylko 3 miesiące mniej, niż żądała prokuratura), a pozostałych 9 oskarżonych na kary od dwóch lat i dziewięciu miesięcy do pięciu lat. Wszyscy zdecydowali się wnieść odwołanie od wyroków.
Obrońcy, komentując wyrok, nazwali go ,,legitymizacją antydemokratycznych działań Erdoğana i jego bezprawnych represji wobec opozycji”. Erhan Aktürk, jeden z oskarżonych, jeszcze przed ogłoszeniem werdyktu powiedział w swoim oświadczeniu: ,,Przede wszystkim należy powiedzieć, że ten proces jest procesem politycznym. My stoimy po stronie uciskanych ludów oraz narodów podbitych i prowadzimy walkę o ich wolność. Właśnie dlatego dawno temu zostaliśmy uniewinnieni w ich sercach, a nie na sali sądowej”. Jedyna kobieta wśród oskarżonych, Dilay Banu Büyükavci, zwracała podczas procesu uwagę na długotrwałe nieuzasadnione przetrzymanie ich w areszcie: ,,od 16 kwietnia 2015 r. przebywam w więzieniu dla kobiet w Monachium. W Niemczech, które deklarują, że nie są stosują tortur i nie naruszają praw człowieka, jestem od prawie 2 lat bezpodstawnie poddawana całkowitej izolacji, jednej z najpoważniejszych form tortur”.
Przed budynkiem Wyższego Sądu Rejonowego w Monachium zebrało się ponad 500 demonstrantów, którzy przez kilka godzin protestowali przeciwko wyrokom dla tureckich komunistów i współpracy rządu niemieckiego z reżimem Erdoğana. Większość z nich stanowili aktywiści z Konfederacji Pracowników Turcji w Europie (ATIK), kurdyjskiej organizacji KCDK-E, niemieckiej Rote Hilfe i innych organizacji lewicowych. Wśród protestujących byli także polscy działacze z Frontu Antykapitalistycznego.