Polska jest jednym z liderów tego procederu w Europie. Wyprzedza nas jedynie Ukraina.
Australijska organizacja Walk Free Foundation zajmuje się zwalczaniem współczesnych form niewolnictwa. Definiuje przy tym to pojęcie obecnie jako pracę mającą niewolniczy charakter – kiedy pracownik pozbawiony jest podstawowych swoich praw i w gruncie rzeczy z powodu przymusu ekonomicznego musi godzić się na nieludzkie warunki zatrudnienia. Na świecie w tej sytuacji znajduje się 46 milionów ludzi. To przerażająca liczba.
Centrum współczesnego niewolnictwa znajduje się w Azji, gdzie żyje 60 proc. dzisiejszych niewolników. Tam w niechlubnej statystyce prowadzą Indie, w których wykorzystuje się aż 18 milionów obywateli. Warto jednak sobie uświadomić, że znakomita część azjatyckich niewolników jest wykorzystywana przez firmy, świadczące swoje usługi dla największych marek świata zachodniego, zatem odpowiedzialność za tę sytuację spada też na kraje bogatej Północy.
Dziedzinami, w których najczęściej spotykamy się ze współczesną formą niewolnictwa jest rolnictwo, rybołówstwo, przetwórstwo i sektor usług seksualnych (jeśli można w ogóle mówić tym, jako o sektorze gospodarki).
W Europie centrum współczesnego niewolnictwa w pracy jest Ukraina. Na drugim miejscu jest Polska, w której na miano niewolnika wg. australijskiej firmy, cytowanej przez portal pulsHR.pl zasługuje aż 181 100 polskich obywateli. Pracują niewspółmiernie dużo za niewielkie pieniądze, a poza tym straszeni są wszelakimi konsekwencjami w przypadku próby opuszczenia pracodawcy. Polska w tym strasznym rankingu najmuje 38 miejsce na świecie.