Mieszkańcy gminy Czarne opowiedzieli się w referendum przeciwko budowie na terenie ich miejscowości pomnika żołnierzy wyklętych. Przed głosowaniem odbyły się konsultacje, na które zaproszono pracownika Instytutu Pamięci Narodowej, Piotra Szubarczyka. Gość od początku zachowywał się agresywnie wobec uczestników spotkania, krzyczał na nich i wyzywał ich. W trakcie spotkania wrzeszczał do kulturalnie wypowiadającego się emerytowanego nauczyciela, Benedykta Lipskiego, że łże jak pies i żeby się zamknął. Zszokował też zebranych, mówiąc, że Żydzi nie byli bratnią krwią. Po spotkaniu Szubarczyk napisał, że widział w Czarnem „sowieckich agentów”, „tchórzliwych agentów” i „wyjątkową swołocz”.
Skąd takie emocje? Otóż Lipski kwestionował świętość wyklętych, wskazując, że Zygmunt Szendzielarz zwany Łupaszką dokonywał zbrodni przeciwko ludności cywilnej.
Sprawę nagłośnił Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, jednocześnie składając skargę do prezesa IPN przeciwko Szubarczykowi.
Oczywiście Ośrodek ma rację, piętnując agresywne, prymitywne zachowania pracowników IPN, na dodatek podlane antysemickim sosem. Trudno jednak spodziewać się jakiejkolwiek reakcji władz Instytutu, ponieważ słowa Szubarczyka świetnie wpisują się w przekaz i misję Instytutu oraz obecnej władzy. Wszak wybielanie wyklętych stanowi jeden z głównych elementów polskiej polityki historycznej, a zgodnie z coraz bardziej rozpowszechnioną wykładnią nowelizacji ustawy o IPN jakakolwiek krytyka antykomunistycznego podziemia jest zagrożona więzieniem. Groźby i wyzwiska wobec osób przypominających zbrodnie wyklętych stanowią część propagandy głównego nurtu. Również piętnowanie Żydów i traktowanie ich jako obcego elementu w dumnym polskim narodzie jest coraz bardziej oswajane przez obóz rządzący.
IPN nie jest instytucją badawczą, lecz centrum propagandy partyjnej z uprawnieniami prokuratorskimi. Jego główny cel stanowi narzucanie obowiązującego modelu historii i zastraszanie ludzi, którzy kwestionują narzuconą przez władzę wizję dumnego narodu polskiego. Nowelizacja ustawy daje Instytutowi dodatkowe instrumenty cenzury. Pod tym względem zachowanie Szubarczyka nie stanowiło niczego nadzwyczajnego, a raczej świetnie wpisywało się w realizację zadań IPN. Za swój występ w Czarnem pracownik IPN przypuszczalnie nie zostanie ukarany, a raczej otrzyma premię.
Warto pamiętać, że Szubarczyk od wielu lat pracuje w IPN. Jest też konsekwentnym radykałem antykomunistycznym, który swoje tezy przedstawia w ultraprawicowej prasie. Szubarczyk dowodzi również ciągłości władzy PO i PiS w polityce historycznej, ponieważ 1 kwietnia 2011 otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski za „wybitne zasługi w upowszechnianiu wiedzy o najnowszej historii Polski”. Przyznał mu go prezydent Bronisław Komorowski.