Były brytyjski żołnierz, Rob Lawrie, będzie sądzony we Francji za pomoc okazaną 4-letniej córeczce uchodźców. W Wielkiej Brytanii aktywiści zbierają podpisy w jego obronie.
– Musicie zrozumieć, co to jest „dżungla” (nazwa obozów dla uchodźców w Calais – przyp. red.). Ten obóz pomału zamienia się w ściek. A ta kruszynka ma ledwie 4 lata, jest wspaniała. Popatrzyłem na to wszystko i zrozumiałem, że takie życie nie jest dla niej. Wszystko powinno być zupełnie inaczej. Emocje wzięły górę nad rozumem i zgodziłem się. W tamtym momencie, o 10 wieczorem, przy ognisku, pod gołym niebem nie mogłem jej tam zostawić – tłumaczył Lawrie dziennikarzom.
Według dziennika „Independent”, pod petycją popierającą czyn byłego żołnierza, podpisało się do tej pory 28 tys. ludzi, domagających się uwolnienia Roba.
– Zwykłe „dziękuję” tutaj nie wystarczy – mówił wzruszony Lawrie – Kiedy rozpoczynałem tę akcję, czułem się całkowicie osamotniony. Nie uważam, że wszystko co robiłem, było legalne. Nie jestem chłopcem, mam 49 lat, jestem gotów ponieść karę za swoje czyny. Dopóki stosunek polityków do uchodźców nie zmieni się, współczujący ludzie będą odczuwać potrzebę pomagać potrzebującym. Władze UE powinny się zjednoczyć i zacząć działać, a nie prowadzić dyskusję w ciepłych gabinetach. Trzeba zatroszczyć się o dzieci. Zbliżają się mrozy i tej zimy będą umierały dzieci, jeśli politycy nie podejmą pilnych działań.