Czy Ukraina pójdzie za przykładem Polski i wprowadzi zakaz handlu w każdy siódmy dzień tygodnia? To całkiem możliwe. U naszych wschodnich sąsiadów rozpoczęła się debata publiczna na ten temat.
Do biura prezydenta Petra Poroszenki wpłynęła już odpowiednia petycja. Teraz organizator akcji, a jest nim młody obywatel Bogdan Petruszko, musi przeprowadzić mobilizację społeczną w celu zgromadzenia 25 tysięcy podpisów pod wnioskiem w ciągu 91 dni. Jeśli akcja zakończy się powodzeniem, wówczas głowa państwa może wystąpić z taką inicjatywą ustawodawczą.
Może, ale nie musi. Jak donosi portal politeka.net, doradcy prezydenta mają sporo zastrzeżeń co do takiego pomysłu. Wychowani w duchu neoliberalizmu „eksperci” są przekonani, że wdrożenie takich obostrzeń spowoduje zanik miejsc pracy i spowolnienie wzrostu gospodarczego. Inicjator akcji ma jednak nadzieje, że projekt trafi pod głosowanie w parlamencie, chociażby z szacunku dla demokratycznej woli społeczeństwa.
Entuzjaści wolnych niedziel na Ukrainie wskazują na Polskę jako dobry przykład. Przekonują, że w naszym kraju wolne niedziele nie spowodowały żadnego załamania gospodarczego, obywatele robią zakupy w pozostałe dni tygodnia, a z wolnego czasu korzystają spędzając czas z bliskimi, wyjeżdżając poza miasto czy po prostu odpoczywając.
Według pierwszych sondaży, na razie przeprowadzonych wśród społeczności internetowych, większość Ukraińców popiera zakaz handlu, jednak zdecydowanie więcej zwolenników takiego rozwiązania żyje na zachodzie kraju. Wschodnie regiony jak na razie są sceptyczne wobec takiego ograniczenia.
Zakaz handlu funkcjonuje już w kilku europejskich państwach. Oprócz Polski również we Francji i w Niemczech.