Site icon Portal informacyjny STRAJK

Zakleił nazwę ul. Kaczyńskiego. Reakcja policji? Ekspresowa

fot. Facebook - Krzysztof Adamski

Błyskawiczna interwencja, przeszukanie mieszkania i samochodu, zarzuty – funkcjonariusze w Gdańsku z niebywałą gorliwością zabrali się do ścigania mieszkańca ulicy Dąbrowszczaków, zdekomunizowanej na ul. Kaczyńskiego. Mężczyzna ośmielił się zakryć folią narzuconą przez wojewodę nazwę ulicy i odsłonić poprzednią.

Krzysztof Adamski postanowił otwarcie zademonstrować sprzeciw wobec dekomunizacji i metod jej wdrażania. Na Facebooku umieścił zdjęcia pokazujące, jak zakleił nazwę „ul. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego” na świeżo ustawionych tablicach, odsłonił zaś nazwę „ul. Dąbrowszczaków”, która pod koniec ubiegłego roku została usunięta na mocy rozporządzenia wojewody. Wyjaśnił również, że protestuje przeciwko zmienianiu nazwy wbrew woli mieszkańców i władz miasta, wbrew kompetencjom samorządu. – Z całym szacunkiem dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jest on postacią negatywnie postrzeganą przez znaczną część Polaków i zdecydowaną większość Gdańszczan – zauważył wreszcie.

Adamski zasłaniał i odsłaniał tablice w nocy z wtorku na środę, a następnie w środę w biały dzień. Nie znalazł się nikt chętny, by bronić nowej, „lepszej” nazwy.

Nagłośnienie sprawy w mediach społecznościowych i nie tylko zrobiło jednak swoje – jeszcze w środę przed osiemnastą do Adamskiego przyszli dwaj policjanci. – Przeszukali mieszkanie i samochód, po czym zabrali na przesłuchanie celem postawienia zarzutów. OK, taka ich robota, ale zastanawiam się, dlaczego nie działają tak szybko gdy komuś ukradną auto. Albo gdy na mieście jest bójka. Może to dlatego, że w tak błahych sprawach nie dzwoni Komenda Główna Policji z ponagleniem, że to priorytetowa sprawa? – skomentował mężczyzna na Facebooku.

Na komisariacie policji na Przymorzu mężczyzna usłyszał zarzut pięciokrotnego zniszczenia znaku drogowego i dowiedział się, że sprawa trafi do sądu. Trójmiejskiej „Gazecie Wyborczej” powiedział, że przyznał się do popełnienia zarzucanego czynu. – Podpisuję się pod tym imieniem i nazwiskiem. Miałem ze sobą dowód osobisty, byłem przygotowany, że mogę zostać wylegitymowany czy zatrzymany – oznajmił. Dodał, że prawdopodobnie powtórzy swoją inicjatywę.

Przeciwko usunięciu Dąbrowszczaków z przestrzeni publicznej w Trójmieście protestowali w ubiegłym roku mieszkańcy, działacze ruchów miejskich i organizacji lewicowych. Prawie 1000 osób podpisało petycję do wojewody. Nie pierwszy jednak raz ich głos został przez prawicowego polityka całkowicie zignorowany.

Exit mobile version