Krzyczała, straszyła, wyrzucała za drzwi – takie zachowanie katechetki było przyczyną jej odsunięcia od lekcji religii w szkole podstawowej w Rawie Mazowieckiej. Proceder trwał od początku bieżącego roku szkolnego. W końcu siostra została odsunięcia od prowadzenia zajęć.
Kościół katolicki dysponuje nadaną mu przez państwo możliwością prowadzenia indoktrynacji wśród dzieci i młodzieży na poziomie systemu edukacji. Jego funkcjonariusze nie zawsze są jednak odpowiednio przygotowani w rzemiośle pedagogicznym. Przekonali się o tym rodzice dzieci z Szkoły Podstawowej nr 1 w Rawie Mazowieckiej, których pociechy od pewnego czasu skarżyły się na dziwne i agresywne zachowania zakonnicy prowadzącej katechezę.
– Oczywiście, dzieci wchodzące w wiek dojrzewania to nie jest łatwy materiał dla pedagoga, ale krzyki: „Zamknij mordę!”, wyrzucanie na korytarz, straszenie dzieci, a później szloch bezradności to przesada. Takie zachowania nie przystoją osobom, które powinny dawać jak najlepszy przykład młodzieży – powiedziała „Dziennikowi Łódzkiemu” jedna z matek.
O sprawie została poinformowana Rada Rodziców. – Zadzwonił do nas rodzic w tej sprawie, o czym poinformowaliśmy dyrekcję szkoły i księdza proboszcza – powiedziała przewodniczące tego organu, Magdalena Mordaka.
Co na to dyrekcja szkoły? – Żadna skarga do nas oficjalnie, na piśmie, nie wpłynęła. Dotarły do nas nieoficjalne informacje i szybko podjęliśmy działania zmierzające do wyjaśnienia sytuacji, bo dobro dziecka jest najważniejsze – oświadczyła Katarzyna Urbańska, dyrektorka placówki. – Takie zachowania są niedopuszczalne. Istnieją inne metody wychowawcze – dodała.
Katarzyna Urbańska w rozmowie z „DzŁ” przyznała, że informacje o tym, że zakonnica nie radzi sobie w relacjach z młodzieżą napływały do niej od pewnego czasu. W końcu, kiedy okazało się, że katechetka stosuje przemoc werbalną, szkoła postanowiła zakończyć z nią współpracę. Placówka poszukuje obecnie nowego nauczyciela religii.
Jak zareagowali miejscowi decydenci kościoła katolickiego? ks. Bogumił Karp, proboszcz parafii odpowiedzialny za decyzje personalne na stanowiskach katechetów chowa głowę w piasek. – Sprawa jest dyskusyjna. Jestem zadowolony z obecności sióstr w zgromadzeniu, ale szanuję decyzję przełożonych – skomentował duchowny.