W czasie wygranej przez siebie kampanii wyborczej PiS zapowiadał, ze obywatelskie wnioski o referendum poparte setkami tysięcy podpisów, będą przez Sejm rozpatrywane w pierwszej kolejności. 20 kwietnia Związek Nauczycielstwa Polskiego złożył w Sejmie ponad 910 tysięcy podpisów za przeprowadzeniem referendum. Pytanie miało brzmieć: „Czy jest Pani/Pan przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?”.
Projekt nie doczekał się dotąd sejmowego debiutu, więc dziś posłanka Urszula Augustyn z PO złożyła do marszałka Sejmu wniosek zwołanie Konwentu Seniorów w sprawie edukacyjnego referendum.
– Każdy dzień obowiązywania zaplanowanej do realizacji dopiero od 1 września ustawy jest dniem rujnującym polską edukację. Mam nadzieję, że pan marszałek nie będzie przykładał ręki do faktu, który stwierdza pani premier, że na referendum jest za późno – otóż nie jest za późno i proszę pana marszałka, aby tej decyzji absolutnie nie przedłużał – argumentowała Augustyn.
Na mównicę wkroczyła minister edukacji Anna Zalewska, bo nie mogła pozwolić, by „półprawdy, nieprawdy i manipulacje – tak jak to się dzieje od półtora roku – zawisły w przestrzeni publicznej bez odpowiedzi”.
I zaczęła opowiadać, że ustawa wprowadzająca zmiany w oświacie została podpisana przez prezydenta 9 stycznia „po wcześniejszej półrocznej debacie i konsultacjach społecznych”. Mówiła, że samorządy przyjęły uchwały w sprawie nowej sieci szkół.
– Przekształcono gimnazja – a nie zlikwidowano – w szkoły podstawowe, licea ogólnokształcące lub włączono do szkół podstawowych – rozpływała się pani minister.
Pochwaliła się, że 14 lutego podpisała nową podstawę programową dla 8-letniej szkoły podstawowej.
– W tej chwili większość nauczycieli, szczególnie z roczników wrażliwych – z klasy I, IV i VII szkoły podstawowej – są już przeszkoleni” – zapewniała.
Informowała, że ministerstwa wpłynęło 170 wniosków o dopuszczenie nowych podręczników.
– Do wakacji podręczniki jak zwykle zostaną zaoferowane rodzicom – stwierdziła stanowczo.
Nadmieniła, że nie ma obaw o to, że nauczyciele stracą pracę. Pani minister ma bowiem dla nich już 9 tys. ofert pracy.
– Za moment przedstawimy państwu dwie ustawy: o finansowaniu oświaty, by odpowiedzieć na apele samorządowców, i ustawę Karta Nauczyciela, by pokazać, jak nowoczesna powinna być Karta Nauczyciela – kontynuowała.
– Prawo oświatowe w państwie prawa działa, reforma została wdrożona – zakończyła radosną konstatacją Zalewska.
Wniosku posłanki Augustyn, Sejm oczywiście nie przyjął. Prawie milion podpisów jest bowiem dla posłów PiS mniej znaczące, niż pozbawione pokrycia w rzeczywistości oświadczenia minister edukacji.