Myśliwy z Sokółki został skazany za to, że zastawiał w Puszczy Knyszyńskiej pułapki: wieszał na drzewach mięso naszpikowane haczykami i kotwiczkami wędkarskimi. Obok ustawiał urządzenia rejestrujące. Dostał pół roku w zawieszeniu.
Na przełomie lutego i marca 2016 w Puszczy Knyszyńskiej przypadkowy spacerowicz odkrył mięso naszpikowane kawałkami metalu, które stanowiło śmiertelne zagrożenie dla wilków czy rysi. Właśnie zakończyło się trwające rok z okładem postępowanie sądowe w tej sprawie. Straż Leśna i policja wpadły na trop jednego z myśliwych, pochodzącego z Sokółki.
Mężczyzna kilka dni przed zdarzeniem widziany był w sklepie wędkarskim w Sokółce, gdzie kupił ponad sto haczyków i kotwiczek. Został oskarżony o „działanie ze szczególnym okrucieństwem i usiłowanie uśmiercenia dzikich, wolno żyjących zwierząt”. Skazano go na pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu, dostał też 2-letni zakaz posiadania zwierząt oraz 5-letni zakaz udziału w polowaniach. Musi też zapłacić 5 tysięcy na rzecz schroniska dla zwierząt w Białymstoku.
– Ta wizyta w sklepie, zarejestrowanie kupna wielu haczyków, a potem ich odkrycie w mięsie zawieszonym na drzewie, łącznie z innymi dowodami, tworzy nierozerwalny ciąg poszlak. To oskarżony jest odpowiedzialny za przygotowanie tej pułapki na drzewie – mówił sędzia Marek Rymarski z Sądu Rejonowego w Białymstoku. – Wiele drapieżników mogło ponieść bardzo bolesną, okrutną śmierć, decydując się na zjedzenie tego mięsa z haczykami.
Skazany przyznał się do ustawienia fotopułapek (twierdził, że chciał namierzyć kłusowników), nie przyznał się do pozostawienia w lesie mięsa z kawałkami metalu. Dowody jednak mówią same za siebie.
„Jak tam ta sławna etyka myśliwska i zasady? Samo to, że ktoś w ogóle wpadł na taki pomysł i postanowił wcielić go w życie, wiele mówi o podejściu części środowiska łowieckiego wobec zwierząt. Ale cóż. Przecież ci sami, którzy teraz z oburzeniem wyprą się kolegi, nie widzą nic złego w polowaniach zbiorowych, szkoleniu dzikarzy, polowaniach na stogach czy norowaniach lub nęciskach. Nie słychać też myśliwskich protestów przeciw szalonym planom MŚ dotyczących wymordowania dzików w parkach narodowych, ani przeciw polowaniom na łosie. A za odstrzał żubra jeszcze chętnie zapłacą” – podsumowują sprawę na swoim profilu twórcy kampanii „Nie podaję ręki myśliwym”.